środa, 3 grudnia 2014

Żółto-czarny sen.



W mistrzowskim kraju mistrzowskich Siatkarzy organizuje się tylko mistrzowskie imprezy.
Jedna z nich odbyła się w minioną niedzielę, 30 listopada 2014 roku, w łódzkiej Atlas Arenie, gdzie jeszcze niedawno złota Drużyna Stefana Antigi rozgrywała thrillery rodem z mocnego kina nocnego podczas biało-czerwono-złotych Mistrzostw Świata.

Kibice zdjęli jednak biało-czerwone, narodowe barwy i ozdobili roześmiane buźki kolorami żółto-czarnych Pszczółek i czerwono-białych Wilków. Łódzka Arena gościła bowiem w swych elektrycznych progach Mistrza i Wicemistrza Kraju - PGE Skrę Bełchatów i Asseco Resovię Rzeszów.

Jak Polska długa i szeroka tak też niezwykle emocjonalna wobec bełchatowsko-rzeszowskich pojedynków. Historię zwycięstw w glorii chwały i spektakularnych porażek opowiadają nawet najstarsi Górale.

Skra i Sovia to gwarancja siatkówki najwyższych lotów - bombowych serwisów, piorunujących ataków, czap spadających pod nogi, widowiskowych parad w obronie, szybkich jak błyskawica rozegrań, wojny na taktykę i statystykę, siatkarską magię oraz rytualne typowanie, aktualne prognozy pogody nad niebem bełchatowskim i rzeszowskim, i w końcu bitwy na boisku i trybunach.

Bo nasze polskie El Classico to stracie na słowa i siatkarskie argumenty.
Cios za cios, serwis za serwis, blok za blok, obrona za obronę, a rozegranie ... cóż, każde następne lepsze od poprzedniego :)

W Gran Derbi nie wystarczy wygrać trzech upragnionych setów, bo walka toczy się także na trybunach.
Pieśń za pieśń, przyśpiewka za przyśpiewkę. Zdarte gardło i obolałe od klaskania ręce. Roześmiana buzia i szczęśliwe serce - oto kibic w obliczu meczosu.
A nad parkietem unosi się duch rywalizacji i uskrzydla swoich wojowników. Spektakl trwa w najlepsze i tylko szkoda, że tak szybko się kończy, bo na pojedynki Skry i Sovi można patrzeć godzinami! (gdy wygrywa Skra, oczywiście :P)

W Łodzi przeżyłam kolejną, zachwycającą, niezapomnianą, siatkarską przygodę
Były bombowe ciosy i wymagające serwisy, były parady w obronie, a czapy sypały się jak asy z rękawów blokujących, rozegrania natomiast osiągnęły kosmiczny poziom, którego nie sposób przewidzieć w żadnej taktyce, gdyż statystyka wysiada, laptopy zapominają jak trzeba pracować, a samym taktykom opadają ręce ;)

Byli też w Łodzi Najlepsi Kibice na Świecie.
Jak zawsze dali z siebie trzysta procent i stworzyli wspaniałe widowisko, którego częścią miałam zaszczyt być :)
Gardła śpiewały kibicowskie przyśpiewki, dłonie wyklaskiwały siatkarskie takty a wszystko w eleganckim rytmie meksykańskiej fali.

Dzięki Łódź!
Daliśmy czadu!
Było magicznie, jak zawsze :)

SKRA  3 : 0  SOVIA

#MiszczBełchatów
#3:0
#bełchatowskiSergio
#bijemyRekorda
#robimyHistorię
#boJaToKocham



PS : Przepraszam, że dopiero dziś, ale szkoła rządzi się swoimi prawami. Odliczam do świąt. Jeszcze #17! :)

8 komentarzy:

  1. Mnie nasze Gran Derbi troszkę rozczarowało, spodziewałam się jednak większych emocji i bardziej zaciętej gry. Niestety drużyna z Rzeszowa jakby nie dojechała na mecz... Ale za to mogłam popatrzeć na wspaniałą grę naszej kochanej Skry, a to zawsze przeogromna przyjemność. Zwłaszcza jak się widzi takie akcje jak ta Kłosa z Tille... No miodzio. Cała kwintesencja siatkówki ;)
    #MistrzMistrzBełchatów
    #Niepokonani
    #MISZCZE <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem szczerze, że z perspektywy hali ten meczos wyglądał cudownie, pewnie ta wspaniała atmosfera tak na mnie zadziałała, bo niemoc Sovi w ogóle mnie nie dotknęła, szkoda mi tylko było, że tak mało czasu spędziłam w Atlas Arenie ;)
      #MISZCZE

      Usuń
  2. Mecz był rzeczywiście wspaniały. Nie kibicowałam żadnej z drużyn, chciałam po prostu obejrzeć zacięte i emocjonujące widowisko. Skra grała siatkówkę nie z tej ziemi i swoją grą wyrastają na faworyta PL. Resovii było mi trochę szkoda, bo nikt nie lubi dostawać takiego lania.

    OdpowiedzUsuń
  3. Skra jest nie do zatrzymania. Mam nadzieję, że zwyciężą nie tylko w Plus Lidze, ale i Lidze Mistrzów.

    OdpowiedzUsuń
  4. Liczyłem na dobre, ciekawe widowisko, a to niestety było tylko z jednej strony. Szumne zapowiadane Grand Derbi kibiców, którzy chcieli obejrzeć odrobinę siatkówki rozczarowało.

    Dobrze, że były jakieś rodzynki jak ta w postaci akcji Tillle. Miodzio, a Niemiec pokazał, że wciąż się rozwija, a takimi akcjami ma szansę wywindować się na światowym top.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak już pisałam wcześniej, z perspektywy hali w ogóle się tego nie odczuwało .. chyba, że miałeś na sobie koszulkę w czerwono-białe paski ;)

      Oj tak, SKRAdł moje serce :)

      Pozdrawiam :)

      Usuń