środa, 26 października 2016

In & out #3

Dziś nietypowo, bo całkowicie outowo. Alergicy nietolerujący środowiska bełchatowskiego proszeni są o nie zapoznawanie się z treścią niniejszego felietonu, gdyż jak wiadomo każdy felieton niewłaściwie zinterpretowany zagraża życiu lub/i zdrowiu. Enjoy!

Nie lubię zarzucać człowiekowi najgorszych motywacji. Być może ciut naiwnie wierzę, że ludzie z gruntu są dobrzy, jedynie czasem robią głupstwa. No bo jak inaczej nazwać fakt „syndromu złoczyńcy”, który co jakiś czas niczym drapieżna fala wypływa  z nieskazitelnej wydawałoby się, toni siatkarskiego świata.

16 października 2011 roku, pamiętam jakby to było wczoraj. Siatkarski światek niezwykle płynnie przeszedł od smutku z powodu przedwczesnego odpadnięcia z TEGO mundialu do niechęci, a w skrajnych przypadkach do nienawiści Mariusza Wlazłego. Gwizdy na Podpromiu, klasyczne już „rozpłacz się” podczas prób wzięcia challengu, internetowe morze hejtu … wystarczyło, bym „wzięła sprawy w swoje ręce”. Założyłam bloga, żeby powiedzieć STOP; stanąć w obronie wielkiego siatkarza i wspaniałego człowieka [ i tak oto musicie się ze mną męczyć ;) ]. Wiele razy w tamtym czasie próbowałam „nawracać” innych, prześmiewczych i sceptycznie nastawionych kibiców na jedyną słuszną, Mariuszową drogę. Czas płynął, a od Bałtyku po Tatry Wlazły miał tyle samo zwolenników, co przeciwników (choć w zasadzie przeciwników było jakby więcej). Chciałoby się powiedzieć zawodnik, którego kochasz lub nienawidzisz i nie ma nic pomiędzy.

Rok 2014. Polska na najwyższym stopniu podium Mistrzostw Świata. Mariusz Wlazły, po turnieju swojego życia, ze łzami w oczach odbiera statuetkę MVP mistrzostw. On już wie, że to ukoronowanie niesamowitej kariery (która wstrząsnęła moim życiem), kibice dowiedzą się za chwilę, z ust Marka Magiery. Gdzie wtedy byli szlachetni gwizdajłowie? (neologizm Króla Juliana) Prawdopodobnie w licznym gronie pochlebców gratulujących Mariuszowi, zapewniających o swoim uwielbieniu dla jego gry. Prawda jest jednak taka, że gdyby nie jego zawziętość i siła charakteru, może wcale by na tym podium 21 września 2014 roku nie stał. Ale Mariusz to po prostu Mariusz – krytyka, w szczególności ta bezsensowna, płynąca z czystej niechęci, zawsze mobilizowała go jedynie do jeszcze lepszej gry. Wlazły to fighter, który zagrał na nosie tym, którzy przed laty postawili na nim Krzyżek. Nie znam drugiej takiej osoby, której determinacja sięgałaby Himalajów.
Minęły lata, czasy się zmieniły, siatkówka się zmieniła, ale kibice się nie zmienili. Kochają lub nienawidzą z niesamowitą siłą, jak moja ulubienica zielonooka Ania Shirley. Biada tym, którzy zajdą im za skórę! Co czeka takich delikwentów, zapytacie. Odpowiem : siatkarska banicja. Będą gwizdy i morze, co ja gadam, ocean hejtu. Pojawią się wyszukane pseudofakty i godne Cobena teorie spiskowe. Płacz i zgrzytanie zębami, siatkarska apokalipsa.

Trzymaj się Bartek, walcz o swoje cele, skup się na swoim zdrowiu. Nie czytaj gazet, nie przeglądaj Internetów, nie słuchaj gwizdających. Za kilka lat odniesiesz z reprezentacją sukces i znów staniesz się ich ulubieńcem; przyjdą, pogratulują, poklepią po plecach, choć teraz bardziej przejmują się japońskim klubem niż Tobą i Twoimi motywacjami. Skąd to wiem? Bo znam jednego takiego, co siłą charakteru góry by przeniósł. Tak się składa, kolega z pracy Bartka. Tak więc, drogi Bartku, mimo iż nie każdy jest Mariuszem Wlazłym, wierzę, że Twoja ambicja i waleczność poniosą Cię w kierunku zaangażowania i pasji. Zdrowiej i wracaj na boisko. Silniejszy.

Mam wrażenie, że siatkówka zgubiła się w siatkówce; kibice zapodziali gdzieś mapy prawdziwej  siatkarskiej miłości, dziennikarze zawieruszyli kompasy ducha sportu. Hejty, afery, wzajemna niechęć … Nie chcę takiej siatkówki. Nie takiej siatkówce oddałam serce. Nie taką siatkówkę chcę oglądać. Chcę czystych emocji; bez wzajemnej niechęci i czekania z satysfakcją na nadchodzące potknięcie przeciwnika, pasji, zaangażowania i walki o każdy, najmniejszy punkcik. Chcę magii jak na mistrzostwach świata. Bez tego, dzisiejsza siatkówka, nie jest już siatkówką.



Ciao!

środa, 19 października 2016

In & out #2


taka pogoda w poznaniu :(


In :

AZS Olsztyn
Wspominałam już, że mam do Olsztyna i zimnej Uranii niesamowity sentyment? Pamiętam jak na skrzydle szalał tam kiedyś Grzesiu Szymański, ze środka ostrzeliwał Marcin Możdżonek, defensywy strzegł Michał Bąkiewicz, a cały wówczas PZU AZS Olsztyn pod batutą Pawła Zagumnego bił się o medale z moją Skrą. Młodzi kibice powiedzą – dawno i nieprawda, ale ja mam nadzieję, że doczekam odbudowy potęgi tego klubu, dumy Warmii i Mazur. Sezon 2016/2017 to dobry prognostyk; w Olsztynie zebrano ekipę, która będzie w stanie namieszać i ze spokojem bić się o pierwszą piątkę. Wystarczy spojrzeć na siłę ofensywną uosabianą przez młodego Śliwkę, naszego Włodiego (wybaczcie, dla mnie zawsze będzie Pszczółką) i czeskiego atakującego Hadravę! Dla niewtajemniczonych dodam jeszcze, że na środku siatki dzieli i rządzi Daniel Pliński, zaś dyryguje tą mieszanką młodości i doświadczenia Paweł Woicki. Trenerze Gardini, liczymy na wynik! ;)

ZAKSa Kędzierzyn-Koźle – Lotos Trefl Gdańsk
Kibicowanie Trójkolorowym wyszło mi nieco lepiej, niż kibicowanie moim Pszczółkom (to się chyba nazywa paradoks). ZAKSa znów pokazała mistrzowski styl gry; wytrzymali gradobicie ciosów osłabionego w stosunku do poprzedniego sezonu Lotosu, który ambitnie walczył i zawiesił poprzeczkę niezwykle wysoko. Mistrz Polski, jak na mistrza przystało, wytoczył jednak swoje najcięższe działa w postaci niesamowitych  serwów Mateusza Bieńka, bombowych zbić środkowych i genialnej gry w obronie, i odprawił gdańszczan z kwitkiem. ZAKSa Kędzierzyn-Koźle – Lotos Trefl Gdańsk 3:1 #brawoTato

Młodzi, zdolni …
„Bo u nas w Polsce jest Wlazły, a potem długo, długo nikt” – brzmi jak mantra i powraca niczym bumerang, prawda? Błędy w systemie szkolenia lub zwyczajnie mniej utalentowany składnik ludzki to czynniki, które sprawiły, że w ataku mamy pokoleniową dziurę. I tak w  obliczu zakończenia przez Mariusza kariery reprezentacyjnej ratujemy się przestawieniem Bartka Kurka na atak, próbujemy grać z Dawidem Konarskim, który mimo iż błyszczy w klubie, blask ten traci w rozgrywkach międzynarodowych. I byłoby pesymistycznie, gdyby nie oni – Maciej Muzaj i Szymon Romać. Skoczni, leworęczni (w ataku to prawdziwy skarb!), ambitni; mają wszelkie podstawy, by dzielić  i rządzić na prawych skrzydle, stanowiąc o sile reprezentacji Polski. A warto pamiętać, że do drzwi seniorskiej siatkówki pukają głośno złoci juniorzy … Cóż powiedzieć, idzie młodość!



Out :

Rzeszowski świat zatrząsł się w posadach, bo Niko Penchev chce wygrać Mistrzostwo z PGE Skrą. Szczerze mówiąc, nie widzę w tym nic dziwnego. Ostatni sezon nie był dla tego zawodnika szczególnie udany, więc naturalnym wydaje się fakt zmiany środowiska i wytyczenia nowych ścieżek kariery, a co za tym idzie stawiania nowych celów. Transferowi Niko z Rzeszowa do Bełchatowa daleko do legendarnej zamiany The Reds na The Blues Torresa, niemniej bezsprzecznie jest to transfer o dużym ładunku emocjonalnym. W końcu pojedynki Skry i Resovii to nasze polskie El classico. I jakkolwiek w pewnym sensie rozumiem rozgoryczenie kibiców, którzy z ust do niedawna swego ulubieńca słyszą chęć święcenia triumfów z inną drużyną, o tyle uważam, że powinniśmy starać się wyzbywać tego typu zachowań. Mimo, że tak bardzo nie lubimy sezonu transferowego, musimy pogodzić się z faktem, że nie jesteśmy w stanie zatrzymać w ukochanym klubie ukochanych zawodników; trzeba życzyć im szczęścia i powodzenia, czekając cierpliwie na ich powrót „na stare śmieci”. Zmiany czasami są potrzebne i wychodzą na dobre ;)


KurekGate i artykuł pana Drąga – tak sobie siedzę, na dworze pada i myślę, no bo co robić jak pada, co nie? No więc myślę, i wymyśliłam, że od czasu do czasu środowisko szuka ofiary, najpierw Mariusz, teraz Bartek … A koniec końców będzie jak z Mariuszem właśnie, reprezentacja odniesie sukces, Bartek zostanie bohaterem, wszyscy zapomną o misji Japonia, poklepią po plecach i pochwalą … Nie rozumiem jak w środowisku czystym i rodzinnym jak siatkarskie można zarzucać człowiekowi najgorsze motywacje. Fanką Bartka nigdy nie byłam, kto śledzi bloga, ten wie, ale w tym momencie stoję za nim murem! Uwierzę we wszystko, ale nie w to, że sportowiec jak On wymyśla historię o depresji. Czasami to, od czego chcemy uciec, jest dla nas najlepszym lekarstwem. Warto o tym pamiętać, zanim rzuci się w eter kolejny hejt lub abstrakcję.

Skra przegrywa z Resovią 3:1, ale … 




Have a nice day and see you! :)

środa, 12 października 2016

In & out #1




Kocham Plusligę. Im dłuższa przerwa między sezonem reprezentacyjnym a startem rozgrywek na krajowym podwórku, tym bardziej tęsknię, choć uświadamiam sobie głębię tego uczucia dopiero z dźwiękiem pierwszego gwizdka. Moje żółto-czarne serducho bije coraz szybciej. To ten krejzolski stan, który niczym rollercoaster wiezie mnie windą do nieba (oby!), bo siatkówka mimo, że najpiękniejsza w koronie sportu, bywa też marudna, kapryśna i okrutna.

Za nami druga kolejka Ligi Mistrzów Świata, ligi po liftingu, odmienionej. Zabiegi pielęgnacyjne wcale niekosmetyczne – Plusliga została poszerzona do 16-stu drużyn, zmodyfikowano play-offy, zmodernizowano system challenge. Przyroda nie lubi próżni, na oceny jednak zbyt wcześnie. Przed nami płodny w meczosy sezon, po którym przyjdzie z pewnością chwila na refleksje. A tymczasem zapraszam na siatkarski In&out snajperskim okiem ;)


In :

Politechnika Warszawska
Akademicy pod batutą trenera Kuby Bednaruka to iście wybuchowa mieszanka młodości i doświadczenia. Finezyjne rozegranie Pawała Zagumnego w parze z jego siatkarską mądrością świetnie komponuje się z duchem walki młodych wilków : Filipa, Łapszyńskiego, czy Kwolka, wsparte niebanalnymi umiejętnościami Samiki czy Wrony szyje nam zespół na miarę … niespodzianki? W tym kontekście upatrywałabym Wilki Bednaruka; charyzmatyczna ekipa kipiąca team spirit niejednym sprawi kłopoty!

meczos PGE Skry Bełchatów z ZAKSą Kędzierzyn-Koźle
Majstersztyk, sportowa uczta królów! W hali Azoty rozegrała się prawdziwa siatkarska wojenka; gradobicie ciosów, efektowne obrony, magiczne rozegrania, mistrzowskie tempo, sety na przewagi, wyrafinowane końcówki, zabójcze kontry, nieziemskie wymiany. Tego nie da się opisać, to trzeba było zobaczyć!

Moje prywatne bełchatowskie In :
~ środkowi wygrywają, powiedzieć, że ich ataki to dzieło sztuki, to jakby nic nie powiedzieć
~ wystawa dołem na krótką Nico :D
~ Mariusz Wlazły (właściwie mogę sobie odpuścić komentarz, to imię i nazwisko mówi samo za siebie, mistrz w każdym calu)
~ Winiar rozegrał cały meczos na równym, fajnym poziomie
~ 3 punkty jadą do Bełchatowa! #yellow&black #family


Out :

Łuczniczka Bydgoszcz i Espadon Szczecin. Co tu dużo mówić, po tych ekipach spodziewałam się ciut więcej (moja miłość do Yudina, macie mnie). Generalnie na razie ta liga strasznie poukładana; faworyci zgarniają co swoje, dopisują kolejne trzy punkty na swoje konta, nie stosując taryfy ulgowej. W prawdzie to dopiero druga kolejka i liga mniej więcej od teraz zacznie się rozkręcać, to jednak każdy zdaje sobie sprawę, że punktów nigdy za wiele, trzeba gromadzić co się da od samego początku. Ściskam kciuki, by wszystkie zespoły z tak zwanej „drugiej części tabeli” nie były „chłopcami do bicia”, by ta liga nabrała kolorytu, by zdarzały się niespodzianki, by było ciekawie, by siatkówka pokazała swoje prawdziwe oblicze – pięknie, emocjonujące, ze stanem przedzawałowym! #cantwait


Zwolnienie trenera Stefana Antigi, Stefan, dziękuję!


In or out?

Bartosz Kurek oficjalnie w PGE Skrze Bełchatów. Wielokrotny reprezentant Polski  wraca na „stare śmieci” w miejsce Drazena Luburicia, który zagra niejako „za Bartka’ w Japonii #dżentelmeńska #wymiana (?)

Spekulacje wokół tego transferu nie milkną, a Snajperowa jak to Snajperowa powie tylko : wiedziałam ;) Moje prywatne uczucia bardzo mieszane, ale czym są wobec wieloletniego doświadczenia prezesurskiego naszych bełchatowskich włodarzy. Bartosz to zawodnik najwyższych lotów i to fakt nie do podważenia, fighter jakich mało, niesamowicie ambitny człowiek. Ufam, że odnajdzie w sobie pasję i wróci silniejszy. Cóż dodać, witamy w domu!

[ Bartek na przyjęcie czy atak? A jak na atak to czy pogodzi się z rolą drugiego, bo przecież Mariusza nikt nie rusza? A jak na przyjęcie to co z atakiem? Dobrze, że mądrzejsze głowy będą się nad tym łamać, nie zazdroszczę dylematów…  #bełchatowskie #bóle #głowy ]



A jakie są Wasze In&out? Zapraszam do dyskusji :)