środa, 19 października 2016

In & out #2


taka pogoda w poznaniu :(


In :

AZS Olsztyn
Wspominałam już, że mam do Olsztyna i zimnej Uranii niesamowity sentyment? Pamiętam jak na skrzydle szalał tam kiedyś Grzesiu Szymański, ze środka ostrzeliwał Marcin Możdżonek, defensywy strzegł Michał Bąkiewicz, a cały wówczas PZU AZS Olsztyn pod batutą Pawła Zagumnego bił się o medale z moją Skrą. Młodzi kibice powiedzą – dawno i nieprawda, ale ja mam nadzieję, że doczekam odbudowy potęgi tego klubu, dumy Warmii i Mazur. Sezon 2016/2017 to dobry prognostyk; w Olsztynie zebrano ekipę, która będzie w stanie namieszać i ze spokojem bić się o pierwszą piątkę. Wystarczy spojrzeć na siłę ofensywną uosabianą przez młodego Śliwkę, naszego Włodiego (wybaczcie, dla mnie zawsze będzie Pszczółką) i czeskiego atakującego Hadravę! Dla niewtajemniczonych dodam jeszcze, że na środku siatki dzieli i rządzi Daniel Pliński, zaś dyryguje tą mieszanką młodości i doświadczenia Paweł Woicki. Trenerze Gardini, liczymy na wynik! ;)

ZAKSa Kędzierzyn-Koźle – Lotos Trefl Gdańsk
Kibicowanie Trójkolorowym wyszło mi nieco lepiej, niż kibicowanie moim Pszczółkom (to się chyba nazywa paradoks). ZAKSa znów pokazała mistrzowski styl gry; wytrzymali gradobicie ciosów osłabionego w stosunku do poprzedniego sezonu Lotosu, który ambitnie walczył i zawiesił poprzeczkę niezwykle wysoko. Mistrz Polski, jak na mistrza przystało, wytoczył jednak swoje najcięższe działa w postaci niesamowitych  serwów Mateusza Bieńka, bombowych zbić środkowych i genialnej gry w obronie, i odprawił gdańszczan z kwitkiem. ZAKSa Kędzierzyn-Koźle – Lotos Trefl Gdańsk 3:1 #brawoTato

Młodzi, zdolni …
„Bo u nas w Polsce jest Wlazły, a potem długo, długo nikt” – brzmi jak mantra i powraca niczym bumerang, prawda? Błędy w systemie szkolenia lub zwyczajnie mniej utalentowany składnik ludzki to czynniki, które sprawiły, że w ataku mamy pokoleniową dziurę. I tak w  obliczu zakończenia przez Mariusza kariery reprezentacyjnej ratujemy się przestawieniem Bartka Kurka na atak, próbujemy grać z Dawidem Konarskim, który mimo iż błyszczy w klubie, blask ten traci w rozgrywkach międzynarodowych. I byłoby pesymistycznie, gdyby nie oni – Maciej Muzaj i Szymon Romać. Skoczni, leworęczni (w ataku to prawdziwy skarb!), ambitni; mają wszelkie podstawy, by dzielić  i rządzić na prawych skrzydle, stanowiąc o sile reprezentacji Polski. A warto pamiętać, że do drzwi seniorskiej siatkówki pukają głośno złoci juniorzy … Cóż powiedzieć, idzie młodość!



Out :

Rzeszowski świat zatrząsł się w posadach, bo Niko Penchev chce wygrać Mistrzostwo z PGE Skrą. Szczerze mówiąc, nie widzę w tym nic dziwnego. Ostatni sezon nie był dla tego zawodnika szczególnie udany, więc naturalnym wydaje się fakt zmiany środowiska i wytyczenia nowych ścieżek kariery, a co za tym idzie stawiania nowych celów. Transferowi Niko z Rzeszowa do Bełchatowa daleko do legendarnej zamiany The Reds na The Blues Torresa, niemniej bezsprzecznie jest to transfer o dużym ładunku emocjonalnym. W końcu pojedynki Skry i Resovii to nasze polskie El classico. I jakkolwiek w pewnym sensie rozumiem rozgoryczenie kibiców, którzy z ust do niedawna swego ulubieńca słyszą chęć święcenia triumfów z inną drużyną, o tyle uważam, że powinniśmy starać się wyzbywać tego typu zachowań. Mimo, że tak bardzo nie lubimy sezonu transferowego, musimy pogodzić się z faktem, że nie jesteśmy w stanie zatrzymać w ukochanym klubie ukochanych zawodników; trzeba życzyć im szczęścia i powodzenia, czekając cierpliwie na ich powrót „na stare śmieci”. Zmiany czasami są potrzebne i wychodzą na dobre ;)


KurekGate i artykuł pana Drąga – tak sobie siedzę, na dworze pada i myślę, no bo co robić jak pada, co nie? No więc myślę, i wymyśliłam, że od czasu do czasu środowisko szuka ofiary, najpierw Mariusz, teraz Bartek … A koniec końców będzie jak z Mariuszem właśnie, reprezentacja odniesie sukces, Bartek zostanie bohaterem, wszyscy zapomną o misji Japonia, poklepią po plecach i pochwalą … Nie rozumiem jak w środowisku czystym i rodzinnym jak siatkarskie można zarzucać człowiekowi najgorsze motywacje. Fanką Bartka nigdy nie byłam, kto śledzi bloga, ten wie, ale w tym momencie stoję za nim murem! Uwierzę we wszystko, ale nie w to, że sportowiec jak On wymyśla historię o depresji. Czasami to, od czego chcemy uciec, jest dla nas najlepszym lekarstwem. Warto o tym pamiętać, zanim rzuci się w eter kolejny hejt lub abstrakcję.

Skra przegrywa z Resovią 3:1, ale … 




Have a nice day and see you! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz