Chwilo trwaj, jesteś piękna!
Złoty polski wrzesień, czyli trzy magiczne tygodnie,
podczas których szczęście nabrało głębszego sensu.
Feel the magic in the air!
Trybuny wypełnione po brzegi.
Biało-czerwoni kibice.
Biało-czerwone flagi i szaliki.
Biało-czerwone uśmiechy.
Biało-czerwone szaleństwo „od morza do Podhala”.
Elektryczne powietrze.
Drgające napięcie.
Trzy tygodnie siatkarskiego szczęścia.
Dziecięca radość po wygranych akcjach, waleczna mobilizacja, nieustępliwa odwaga, francuski dotyk kunsztu i precyzji.
Siatkarska magia w powietrzu.
Warszawa, Wrocław, Łódź, Bydgoszcz, Gdańsk, Kraków i Katowice.
Cudowny Volleyland!
Francuski dotyk
Przeczucie.
Podobno tak można wyjaśnić spontaniczne pomysły, decyzje niepodparte logicznym argumentem, szaleństwa, w których jest metoda. Przeczucie mieli działacze, mianując trenerem Reprezentacji Polski czynnego zawodnika Skry Bełchatów, Stefana Antigę.
Dziennikarze zadawali pytania, kibice drapali się po głowie, a ja .. nauczona doświadczeniem ze Skry Bełchatów, myślałam : czemu nie? I z lekkim niepokojem, ale pozytywną nadzieją w sercu czekałam na Mistrzostwa.
Antiga zaraził siatkarzy „francuskim luzem”. Jego Drużyna stanowiła niesamowity kolektyw; odważni wojownicy, twardzi bombardierzy, nieustępliwi fighterzy, podążający do upragnionego celu. Przyjaciele. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego!
Takiego ognia w biało-czerwonych szeregach jeszcze nie widziałam!
Tutaj wszyscy żyli absolutnie każdą akcją rozgrywaną na parkiecie, tutaj każdy miał swoje „pięć minut”, każdy miał swoje zadania i wypełnił je w dwustu, trzystu procentach!
Biało-czerwoni porwali swoich kibiców walecznością, radością, polskim stylem i „francuskim dotykiem”. Zagrali niesamowity turniej, o którym będziemy opowiadać naszym wnukom! :)
Wrocławska sielanka
Przez pierwszą fazę mistrzostw polski walec przejechał jak burza, siejąc spustoszenie w szeregach rywali. 5 meczy i komplet punktów, tylko jeden stracony set! Polacy w euforii!
Łódzkie horrory
Przegrany mecz z USA, nerwówka z Włochami .. Polskie serca były na wyczerpaniu, a to przecież dopiero początek drugiej fazy.
Kiedy w euforii oglądaliśmy dwa pierwsze sety z drużyną Iranu, którą nasi Chłopcy rozkładali na łopatki, do głów nam nie przyszło, że za chwilę zjedziemy windą z nieba do .. czyśćca. Po tym spotkaniu polscy siatkarze stali się mistrzami tie-breaków, a polscy kardiolodzy zyskali nowych pacjentów.
Dzięki naszym kochanym Argentyńczykom mecz z Francją był meczem przyjaźni, ale jak na mistrzów tie-breaków przystało, był i tie’break, wygrany dla siebie, kibiców i trenerów, dla których było to przecież spotkanie szczególne, „francuska wojna domowa”.
LOSOWANIE
Losowanie, po którym Bernardinho rwał włosy z głowy, kibice nie mogli spać w nocy, a siatkarze zgodnie twierdzili, że grupa marzeń to to nie jest. W obliczu nerwowych palpitacji serca, prognoz, analiz i statystycznej gry argumentów, odpraw taktycznych, wywiadów teoretycznych, mobilizacji wojennej i sprawy doprawdy nieprzyziemnej, okrzyknięto grupę H grupą śmierci.
Samba de Łódź!, mogliśmy krzyczeć po kolejnym dreszczowcu w Atlas Arenie.
Kiedy na tablicy świetlnej widniał wynik 1:2 dla Canarinhos sprawy w swoje ręce wziął nasz atakujący i mecz przybrał formę Mariusz Wlazły versus Brazylia. Polski bombardier zdobył w tym spotkaniu rekordowe 31 punktów, prowadząc Biało-czerwonych do zwycięstwa. Morderczego tie-breaka zakończył „o mały włos” Karol Kłos.
Jeśli słyszeliście wielki huk to bardzo przepraszamy i uprzejmie informujemy, że to nie trzęsienie ziemi, a spadające z polskich serc kamienie. Łódź odetchnęła powietrzem triumfu i oszalała ze szczęścia! EUFORIA!
Po tym jak Brazylia powetowała porażkę z Polską na Rosji, odprawiając Sbornę z kwitkiem, wygrywając 3:0, Biało-czerwonym do szczęścia potrzebne były 2 sety. Dwa sety były, był nieoceniony Mariusz Wlazły, były gesty i muskuły, euforia była też przeogromna, a żeby nie łamać tradycji był też tie-break, łódzka Atlas Arena znów oszalała, a Polska zwyciężyła wielką Rosję.
Mamy strefę medalową, mamy strefę marzeń! Jedziemy do Katowic!
Spodek odleciał!
To był mecz nerwowych ruchów, jak na półfinał przystało, rekordowego serwisu (131km/h) Grozera, który w punkt! przyjął nasz libero Paweł Zatorski, obrony nogą niezastąpionego Mariusza Wlazłego, przełożonej ręki niemieckiego środkowego, mecz wspaniałej publiczności, która napędzała grę Biało-czerwonych, mecz półfinałowy wygrany 3:1.
MAMY FINAŁA!
DZIĘKUJĘ! ♥
Pożegnanie z Dziesiątką
To był jego turniej. Nie przeszkodziły kontuzje, które przyciągał jak magnes. Rywale też nie mieli nic do powiedzenia, gdy atakował. Miał cel i wytrwale do niego dążył. Zdobył w polskim mundialu 233 punkty, statuetkę dla Najlepszego Atakującego i MVP całego turnieju oraz najważniejsze - złoty medal. Zostawił na boisku całe swoje serce, wszystkie ambicje, poświęcenia i wyrzeczenia. Był pozytywnym duchem, radosnym ładunkiem energetycznym, który prowadził Biało-czerwonych od zwycięstwa do zwycięstwa.
Gdy Marek Magiera ogłaszał koniec jego reprezentacyjnej kariery wszyscy mieli łzy w oczach.
Małą, męską łzę widziałam też w oczach Mariusza.
Piękne pożegnanie Wielkiego Mistrza.
Odchodzi w blasku chwały.
I już wszyscy będą go pamiętali jako Bohatera Narodowego.
Veni, vidi, vici.
DZIĘKUJEMY!
Czterej Pancerni
Za każdą biało-czerwoną chwilę, za wszystkie emocje, za trud, pot i łzy. Za najlepsze na świecie mistrzostwa, za najlepsze na świecie charaktery, za najlepsze na świecie umiejętności, najlepszą na świecie grę…
Szampon, Winiar, Guma i Igła. Czterej Pancerni. Dziękujemy!
Chwilo trwaj, jesteś piękna!
Ten medal sprawił, że patrzę na świat przez różowe okulary. Wiem, że nie ma rzeczy niemożliwych, a marzenia? Spełniają się, jeśli się tego bardzo chce! :)
Nic dwa razy się nie zdarza i nie zdarzy …
Ci siatkarze, ci trenerzy, ci kibice, ta atmosfera, utrwalone w kadrach kamer, zapisane w potoku złotych słów, ukryte w naszych kibicowskich sercach trzy magiczne tygodnie.
Drugi raz tego nie przeżyjemy, nie odtworzymy w ten sam, piękny sposób.
Dlatego jesteśmy szczęściarzami.
Wielkimi szczęściarzami!
Chwilo trwaj, jesteś piękna! ♥
A Wam, Kochani Czytelnicy, dziękuję za każdy ślad Waszej obecności.
Za to, że mogłam tu wrócić, po raz kolejny. Jesteście wspaniali! :)
Życzę, by ten 2015, był rokiem szczęśliwych siatkarskich zakończeń!
Wspaniałego Roku! :)
Dziękujemy <3
OdpowiedzUsuńPiękny turniej, niezapomniane chwile, ogrom emocji i nerwów, i Oni - nasi Mistrzowie Świata. Oj jeszcze długo będziemy wspominać te wspaniałe MŚ :)
Dokładnie, tego nie da się zapomnieć! :)
UsuńOch, powróciły wspomnienia. Jestem dumna, że mogłam przeżywać tę historię, która rodziła się na naszych oczach. Szkoda, że takie wydarzenie drugi raz się już nie zdarzy, w takiej atmosferze, już nigdy nasza reprezentacja nie zagra w takim składzie. Dziękujemy złoci chłopcy, jesteście wielcy! <3
OdpowiedzUsuńOj tak jest i było pięknie! :) I oby było jeszcze piękniej! Za sprawą takich właśnie podsumowań z przyjemnością wraca się pamięcią do chwil z tego roku!
OdpowiedzUsuńPomyślności w Nowym Roku!
I będzie pięknie! :)
UsuńDziękuję i wzajemnie! :)
Ciekawy blog ;) zapraszam do mnie http://m-medycynka.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńTo był cudowny rok! Te obrazki można oglądać zawsze i się to chyba nigdy nie znudzi ;)
OdpowiedzUsuńOby ten rok był dla nas równie udany :)
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku życzę !