Niektórzy-
czyli nie wszyscy.
Nawet nie większość wszystkich ale mniejszość.
Nie licząc szkół, gdzie się musi,
i samych poetów,
będzie tych osób chyba dwie na tysiąc.
Lubią-
ale lubi się także rosół z makaronem,
lubi się komplementy i kolor niebieski,
lubi się stary szalik,
lubi się stawiać na swoim,
lubi sie głaskać psa.
Poezje-
tylko co to takiego poezja.
Niejedna chwiejna odpowiedź
na to pytanie już padła.
A ja nie wiem i nie wiem i trzymam się tego
jak zbawiennej poręczy.
Wisława Szymborska - Niektórzy lubią poezję
Niektórzy lubią też siatkówkę. Niektórzy, więc nie wszyscy, ale w przeciwieństwie do poezji, większość wszystkich, nie mniejszość. Taki to już siatkarski kraj, zakochany po uszy w tym magicznym sporcie. Sporcie pozornie banalnym; ot boisko przedzielone na dwie połówki siatką o drobnych oczkach, jest też piłka i dwie drużyny, i gotowe, można grać.
Lubią. Ale lubię też truskawki i muzykę Flo, która gra mi w słuchawkach. Lubię OneRepublic i Imagine Dragons. Lubię niebieski i moje zielone oczy. Lubię lato i zimę. Lubię słońce i błękit nieba, i śnieżki - śnieżki też lubię. Lubię czytać i pisać bloga. Ale ponad tym wszystkim lubię siatkówkę. Znajduję ją w galaktycznym wymiarze lubienia. To już miłość?
No właśnie. Miłość. Miłość jest wtedy, gdy zawsze jesteś. Gdy wstajesz o 2 w nocy lub 6 rano i z półprzymkniętymi powiekami szukasz pilota od telewizora, by włączyć Polsat Sport i obudzić się komentarzem Swędro wprost z USA lub innej Japonii.
Miłość jest wtedy, gdy wydajesz ostatnie oszczędności na bilet i nie ważne, że ta niebieska sukienka idealnie podkreśla Twoją figurę, współgra z barwą oczu, kolorem włosów i z czym tam jeszcze może. Nie. Bilet. Priorytet. Bo za kilka miesięcy Liga Światowa i musisz być w Łodzi/Gdańsku/Krakowie.
Miłość jest wtedy, gdy wracasz do domu o 4 rano, po idealnym dniu we Wrocławiu podczas Mistrzostw Świata, śpisz 2 godzinki i idziesz do szkoły, by opowiedzieć wszystkim, że byłaś tam, widziałaś, wspierałaś, że mamy to i że siatkówka jest piękna.
Miłość jest wtedy, gdy odliczasz dni do rozpoczęcia ligi/Ligi Mistrzów/sezonu reprezentacyjnego/ kolejnego meczu na hali. Gdy zakładasz kibicowską koszulkę, siadasz przed telewizorem/jedziesz na halę, ściskasz kciuki, czarujesz, śpiewasz, tańczysz, dopingujesz, klękasz, modlisz się, czujesz siatkarską magię w powietrzu, oddychasz spazmatycznie i wzdychasz z ulgą, wstrzymujesz oddech i obgryzasz paznokcie, płaczesz. Bo łzy to, jak lubię powtarzać, drogocenny wyznacznik miłości.
Bardzo możliwe, że miłość jest wtedy, gdy namawiasz wszystkich na Final Four, fazę grupową Ligi Mistrzów z Lube czy też klasyk w Pluslidze. Tak, to jest miłość. Bo Ci zależy, bo utożsamiasz się z barwami klubu/reprezentacji, bo ryzykujesz dla nich nocną przesiadkę w szczerym polu, przemoknięcie do suchej nitki (we Wrocławiu zawsze pada, zauważyliście?), czy ból gardła.
Miłość jest wtedy, gdy trwasz nieprzerwanie. Nie zbaczasz na góry, które niespodziewanie wyrosły na Twojej kibicowskiej drodze, nie łamiesz się niepowodzeniami, nie poddajesz nawet po najdotkliwszej porażce. Ocierasz łzy i jesteś wciąż. Bo przecież niektórzy kochają siatkówkę.
Oto całe moje życie, tak się wychowałam. Bo 9 lat temu, w 2006 roku moje serce zabiło do siatkówki. Zauroczyło się, poczuło fantastyczne motylki, zakochało się po uszy, oświadczyło i żyje szczęśliwe u boku najwspanialszego sportu świata.
Cóż, niektórzy kochają siatkówkę.
Nie mam wątpliwości, że to właśnie miłość. Najszczersza, najdoskonalsza i najtrwalsza. Miłość do siatkówki, do siatkarskich herosów i siatkarskich emocji <3 W tym przypadku warto zaliczać się do tych 'niektórych'.
OdpowiedzUsuńPoetycko no i oczywiście siatkarsko. Takie rzeczy tylko u snajpera :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego! Siatkarskich :)
OdpowiedzUsuń