środa, 14 września 2016

Katowice nocą

Tylko jedno może unicestwić marzenie – strach przed porażką” 
Paulo Coelho, „Alchemik”

Zawsze zaczyna się od pomysłu, a właściwie krótkiej myśli, przelotnej chwili marzenia i cichego głosiku podświadomej, kibicowskiej namiętności. Potem jest chwila chłodnej analizy (bardzo, bardzo krótka). Następnie następuje kompletnie nieodpowiedzialne, nieprzemyślane, zupełnie spontaniczne, krejzolsko zakręcone i kibicowsko konsekwentne działanie. Logowanie na stronę, wybór sektoru i miejsca, klik i bilet kupiony. Dopiero wtedy chwila refleksji : Snajperowa, wariatko, Katowice są pól Polski dalej na południe, tam gdzieś na końcu mapy, a ty nawet nie sprawdziłaś, czy masz się tam jak dostać (wdech i wydech, bez paniki). W takiej sytuacji bezbłędnie wystarcza esemes do Asi – mniej więcej 5 minut zajmuje nam umówienie się na jeden pociąg i ustalenie, że przez 48 godzin Katowice będą dla nas. Jak nie od dziś powszechnie wiadomo – takich trzech, jak my dwie, to nie ma ani jednej! #volleylovers #friends

:*


Szybkie pakowanie, krótka noc i  punktualnie o 8:00 rozpoczynam podróż pociągiem relacji Kalisz-Łódź Kaliska. W drodze towarzyszy mi bezbłędny Harlan Coben i jego „Sześć lat później”.





9.48 to już dobrze mi znany łódzki dworzec. Pogoda dopisuje; piękne słońce świeci specjalnie dla kibiców zmierzających na pożegnanie pana Pawła, a tych na Kaliskiej jest sporo. Fotka mojej ukochanej Atlas Areny, ostatni rzut oka na Łódź i przesiadam się na Hutnik, którym mkniemy z Asią do Katowic.


atlas arena <3



14.15 wysiadamy i udajemy się na spotkanie z Kasią. Tego dnia prawdziwa #internetowaekipa zjechała do Spodka. Prócz Kasi (lepsza niż Google maps #potwierdzoneifno) poznałam jeszcze przesympatyczną Paulinę, krejzolkę Mariolę, Dominikę i Izę. Jak można się domyślać, siatkarskim rozmowom, śmieszkom i uśmiechom nie było końca. Dziękuję, Dziewczyny! #supergirls  #volleyfamily #dlamniezaszczyt









Facet ma w swoim życiu trójetapowy plan – posadzić drzewo, zbudować dom i spłodzić syna. Kibic siatkówki ma jedno zadanie – wspierać swoją ukochaną drużynę do utraty tchu – i jeden cel, pielgrzymkę do mekki polskiej siatkówki, katowickiego Spodka (jeśli oprócz tego zdobędzie autograf Giby i zrobi sobie fotkę z Mariuszem Wlazłym, to może umierać spełniony - spokojnie, ja jeszcze trochę pożyję).

Punktualnie o 16:00 w katowickiej hali rozpoczęła się pierwsza część Meczu Gwiazd – polowanie na autografy. Wlazły, Giba, Winiarski, Nalbert, Kurek, Alekno, Lozano, Antiga, Blain, de Giorgi, Glinka, Gamowa, Gruszka, i wielu, wielu innych oraz ten, dla którego zebraliśmy się w Spodku -  bohater wieczoru Paweł Zagumny, czyli prawdziwa konstelacja legendarnych gwiazd na katowickim siatkarskim niebie, która przyprawiła kibiców o zawrót głowy.  Tylu wielkich siatkarzy pod jednym dachem nie spotkało się jeszcze nigdy w historii!

w końcu ktoś mojego wzrostu xD
#mały #wielki #człowiek




black&yellow family

uwielbiam!

niesamowity człowiek!

przesympatyczny pan David :D


W głowie mogło się zakręcić nie tylko od wielkich, siatkarskich nazwisk, ale też z powodu kiepsko zorganizowanego polowania na autografy. Organizatorzy niestety nie zadbali o porządek i komfort zarówno bohaterów wieczoru jak i kibiców. Ci ostatni przepychali się ile sił, by zdobyć upragnioną pamiątkową fotkę z idolem i jego podpis, przez co dochodziło do nieprzyjemnych sprzeczek, a wszechobecny ścisk przy takim upale jak w miniony weekend nie był szczególnie zdrowy. A wystarczyło zorganizować ruch jednostronny i wszyscy byliby zadowoleni … #malkontenctwo #kontrolowane

Kolejnym punktem gwiazdorskiego wieczoru był mecz GKS Katowice z włoską Veroną, wygrany przez gospodarzy 3:1. Jako że kolejki po autografy były bardzo długie i wyczerpujące, zdążyłyśmy obejrzeć zaledwie półtora seta tego pojedynku, ale muszę przyznać, że z niecierpliwością oczekuję debiutu GKSu w Pluslidze! (przyjadę poznać Marco, obiecuję! ;) )


W ścianach katowickiego Spodka zaklęte są najwspanialsze momenty polskiej siatkówki. To właśnie tam nasza reprezentacja rozgrywała najbardziej dramatyczne i zarazem najpiękniejsze mecze w historii. To właśnie mury katowickiej hali usłyszały najdostojniej odśpiewany polski hymn, obejrzały najlepszy mecz naszej reprezentacji w XXI wieku jakim był finał Mistrzostw Świata Polska 2014, usłyszały niejedną, siatkarską przygodę o przyjaźni i pasji, zobaczyły nie jedną łzę bezgranicznego szczęścia. Przekraczając mury tego niesamowitego miejsca czułam jak ogarnia mnie magia Spodka; jeszcze raz przeniosłam się myślami do pamiętnego 21 września, do ostatniego punktu z Brazylią, do ceremonii wręczania medali. W powietrzu unosił się siatkarski duch zwycięstwa i chwały, a ja stałam tam, na dole, w miejscu, gdzie nasi siatkarze złotymi zgłoskami pisali historię i czułam się niesamowicie! Spodek to siatkarska magia, której nie da się opisać; to ciarki na plecach podczas hymnu, to łzy w oczach, gdy śpiewamy pieśń o małym rycerzu, to przyspieszony puls i głośno trzepoczące się w piersi serce, to biało-czerwone barwy i wszechobecna miłość do siatkówki.

<3


Asia najlepszym fotografem ever! <3




taka wysoka Snajperowa xD


Wizyta w Spodku to siatkarskie oczyszczenie. Poczułam, że moja pasja, moja siatkarska miłość, siatkarskie uzależnienie wchodzą w inny, głębszy wymiar. Wierzcie, czy nie, poczułam się tam lepszym kibicem. Chcę być jak Spodek – oddychać siatkówką, cieszyć się każdą chwilą i unosić 10 centymetrów nad ziemią!






Niedzielny wieczór to wieczór szampańskiej zabawy– konstelacja siatkarskich gwiazd grająca wspaniały mecz przed blisko 12-stu tysięczną publicznością, biało-czerwoni najlepsi kibice na świecie, złoci juniorzy, pieśń o małym rycerzu (moja pierwsza w życiu), dwie zwrotki hymnu (łzy w oczach pana Pawła <3), wszechobecny uśmiech, śmieszki Kadzia i spółki, rajd po sektorach drużyny gwiazd zagranicznych, cheerleaderski taniec Giby i Stefana, kocie ruchy trenera Fefe de Giorgi, transfer Leona do polskiej drużyny narodowej … Wydarzenia niedzielnego wieczoru zachwyciły mnie i oczarowały do tego stopnia, że nie wiedziałam, w którą stronę zwrócić moje zielone oczy i na co patrzeć w pierwszej kolejności. To także ostatnia niedziela Pawła Zagumnego w kadrze i czas pożegnania naszego wielkiego mistrza. 20 lat występów w reprezentacji Polski, 427 spotkań, tytuł mistrza i wicemistrza świata, brąz Mistrzostw Europy, zwycięstwo w Lidze Światowej i cały szereg nagród indywidualnych to laury, jakich wielu może panu Pawłowi pozazdrościć. Oglądanie tych niesamowicie kunsztownych, technicznych rozegrań, które robiły siatkarski wiatrak z nawet największych środkowych to była prawdziwa przyjemność. Panie Pawle, dziękuję za wszystkie te wspaniałe siatkarskie chwile! #dlamniezaszczyt


Punktualnie o godzinie 22:59 (uff :D) wróciłyśmy do  schroniska na naszą pierwszą (ale nie ostatnią) noc w Katowicach. Szybko okazało się, że mamy w pokoju towarzystwo. Otóż odwiedziły nas .. pszczoły! Ciągnie swój do swego ;)





Po krótkiej nocy i pobudce o 8:00 udałyśmy się ponownie pod halę. Ostatni rzut oka na przecudowny Spodek, sesja, wycieczka na dworzec i dłuuuga  droga powrotna do domciu. Oficjalnie, to było najwspanialsze 48 godzin w moim życiu! Dziękuję Asiu, dziękuję Katowice! Do następnego :)

PS : Wszystkie najpiękniejsze zdjęcia są autorstwa Asi, reszta to już mój telefonik (czasami dzięki uprzejmości Marioli) :)

10 komentarzy:

  1. Mega fajne podsumowanie tego wyjazdu , troszeczkę zazdroszczę bo też miałam pojawić się w Spodku ale skończyło się na planach:( Małą namiastkę tego wydarzenia mam dzięki właśnie takim streszczeniom jak twoje :).Co do tłumu słyszałam co się tam działo i zapewniam zrobię z tym porządek jak szczęśliwie za cztery lata skończę BHP ,ponieważ chcę połączyć ten keierunek ze sportem :) Gratuluję zdobycia autografów i zdjęć z takimi gwiazdami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa! Trzymam kciuki, by udało Ci się kiedyś przeżyć coś podobnego, słyszałaś, że idea meczy gwiazd ma być kontynuowana? :)
      No proszę, świetna wiadomość! Trzymam kciuki, by udało się zostać specjalistką od BHP, wtedy siatkarskie imprezy z pewnością będą w dobrych rękach :D

      Usuń
    2. Super ,że idea meczy będzie kontynuowana może będzie okazja kiedyś się spotkać :)

      Usuń
    3. Jasne, czemu nie! W końcu siatkówka łączy ludzi :D
      Mam nadzieję, że faktycznie odpowiedni ludzie zadbają, by taki event powtórzyć, bo zabawa była przednia, a zasłużonych reprezentantów, których trzeba godnie pożegnać nie brakuje, zainteresowanie kibiców jak widać ogromne, a i gwiazdy z całego świata chętne, by odwiedzić nasz kraj. Mecz Gwiazd może być naszą wizytówką w siatkarskim świecie :)

      Usuń
  2. Fajnie było zobaczyć wasz duet razem :)
    Mega podziwiam, że potraficie tak pięknie wszystko opisać w tych postach, serio :P Super zdjęcia, super relacja i super mecz. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło było poznać! :)
      Super mecz, super emocje i super ludzie :D

      Usuń
  3. To ja dziękuję! Takiego duetu jak my dwie to ze świecą szukać :D
    Wielbię tą relację, jest geeeeeeenialna! Równie cudowna jak ten wyjazd. Coś magicznego <3
    Katowice udowodniły, że siatkówka łączy ludzi #volleyfamily
    Najpiękniejsze 48 godzin, raz jeszcze dziękuję :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Dodaję komentarz trzeci raz, ale do trzech razy sztuka! :D
    Kochana! Ja również się cieszę, że mogłam Cię poznać, co było zupełnie nieplanowane! I mega, że zdążyłyście do schroniska :) Wiem napewno, że nie było to nasze ostatnie spotkanie, bo że pierwsze, to na pewno! A jak jakiś wyjazd, to tylko z Kasią! Co prawda, nie było żadnych ciekawych przejazdów, ale jak nie teraz, to kiedyś :)
    Pozdrawiam cieplutko i do następnego! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też jestem pewna, że to był pierwszy, ale nie ostatni raz :) Do następnego! :*

      Usuń