Cześć, cześć ! :).
Dużo się ostatnio w siatkówce działo. Pomijam kwestię oświadczenia Mariusza Wlazłego i emocji, które ono wywołało, a także to, kto i w jaki sposób się do tego odniósł, bo skomentuję to już niedługo w kolejnym poście :d.
Rozpocznę od Ligi Mistrzów. Zaksa Kędzierzyn-Koźle "planowo" wygrała z CAI Teruel , choć nie obyło się bez dreszczyku emocji. O ile na początku pierwszego seta wszystko szło pięknie-ładnie, później drużyna Krzyśka Stelmacha zaliczyła niemały przestój, który pozwolił hiszpańskiemu zespołowi nieco nadrobić wynik. Koniec końców, kędzierzynianie wygrali pierwszą partię do 22. Drugi set to demonstracja siły polskiej ekipy. Kędzierzynianom bezbłędnie funkcjonowało przyjęcie, nie opuszczała dobra zagrywka, a atak i blok "grały" jak najlepsza orkiestra. Hiszpański Teruel został zmieciony z powierzchni boiska do 16, a polscy kibice po raz kolejny przekonali się kim dla Zaksy jest Guillaume Samica albo po prostu "Samik" jak zdrobniale mówią do francuskiego przyjmującego koledzy. Tak więc "Samik" zanotował fantastyczną serię zagrywek, która skutecznie uprzykrzała życie hiszpańskim przyjmującym, jak również brylował w ataku swojej drużyny, popisując się świetnymi technicznymi zagraniami. Trzeci set już tak różowy nie był. Teruel nawiązał walkę i zdołał wygrać - myślę, że zasłużenie - do 26. Na szczęście czwartą partię - choć nie bez nerwowości - wygrała Zaksa do 24 i tak oto przed przerwą w rozgrywkach elitarnej ligi zapewniła sobie drugie, cenne zwycięstwo.
Pojedynek Skry z francuskim VB Tours to zupełnie inna historia. Mecz twardy, emocjonujący z wieloma pięknymi akcjami. Pierwszy set toczył się pod dyktando gospodarzy. Bełchatowianie "złapali" rywali zagrywką i szybko osiągnęli kilku-punktową przewagę, którą utrzymali do pierwszej przerwy technicznej. Zespół z Tours oddał Skrzakom pięknym za nadobne i doprowadził do remisu. Skra to jednak Skra - wygrywa nawet wtedy, gdy nie wszystko idzie po jej myśli, tak więc było i teraz - w inauguracyjnej partii Mistrzowie Polski wygrali do 22. Przez cały drugi set bełchatowianie utrzymywali dwupunktową przewagę i pewnie zmierzali do zwycięstwa. W końcówce, po ataku Wlazłego, prowadzili już 24:20, a seta zakończyli dwie akcje później, ustawiając wynik 25:21. Trzeci set to mnóstwo nerwowości i błędów własnych ekipy z Bełchatowa, które jak na ironię szczególnie namnożyły się po drugiej przerwie technicznej. Prowadzenie gości 15:10 pozwoliło na spokojne prowadzenie gry i wypunktowanie Skry do 19. W czwartym secie bełchatowianom łatwo nie było - rozpędzony zespół z Tours wyraźnie miał ochotę na tie-break'a. Mistrzom Polski ani to było w głowie, więc wrzucili "drugi bieg" i wypunktowali rywali do 22. W taki oto sposób Skra wygrała kolejne spotkanie w Lidze Mistrzów i zapewniła sobie pierwsze miejsce w grupie F.
A co na plusligowych parkietach?
Ciekawie.
Na dwie kolejki przed przerwą siatkarze dostarczyli swoim kibicom wielu emocji.
Na początek AZS Olsztyn niespodziewanie przegrał z Lotosem Gdańsk 0:3. Piszę niespodziewanie, bo przed tym spotkaniem ekipa z pomorza nie miała na swoim koncie ani jednego punktu, a w zespole z Olsztyna aż roi się do gwiazd. Igor Yudin, Metodi Ananiev, czy Łukasz Kadziewicz to zawodnicy zapewniający wysoki poziom. Niestety, kibice z Warmii i Mazur musieli przełknąć gorzką pigułkę porażki, tym bardziej bolesną, że kontuzji nabawił się Metodi Ananiev. Koniec końców gdańszczanie wygrali pierwszy mecz w Pluslidze i cieszą się z kompletu punktów.
To wczoraj.
A dziś?
Dziś Jastrzębie "sensacyjnie" uległo Fartowi Kielce. Dlaczego wyraz sensacyjnie wzbogaciłam o cudzysłowie? Z prostych przyczyn - coraz bardziej przekonuję się, że w tegorocznych rozgrywkach każdy może wygrać i przegrać z każdym. Ale sami tego chcieliśmy, prawda? :)
A jak wyglądała gra jastrzębian? ( bo o tym, że Fart zagrał bardzo fajną siatkówkę, chyba nie muszę wspominać? :)). W sumie to nie było jakoś tragicznie. Jedyną "męką" w mojej opinii było rozegranie i duża ilość błędów. Zaważyło również to, że gdy gra się "posypała" - przynajmniej w moim odczuciu - każdy poszedł w swoją stronę, przez co zabrakło w ich grze zespołowości. Ta porażka jednak niczego strasznego nie oznacza - Jastrzębie to solidna firma, a słabszy dzień każdemu przytrafić się może. Nieco trudniejsze zadanie czeka jastrzębian za tydzień, kiedy to podejmować będą Skrę Bełchatów - i jak niektórzy mówią - to będzie prawdziwy sprawdzian.
Kolejną "niespodzianką" może być dla wielu kibiców ( a przynajmniej tych z Bydgoszczy ) dość łatwa wygrana Skry z Delectą. Wiadomo, że w "Jaskini Lwa" jak nazywana jest hala Energia, trudno wygrać każdemu zespołowi, ale po Delekcie spodziewano się czegoś więcej, bowiem zespół Piotra Makowskiego spisuje się w tym sezonie bardzo dobrze i chyba wszyscy kibice oczekiwali większego oporu w pojedynku ze Skrą bydgoskich siatkarzy. Skra ma jednak Mariusza Wlazłego i Daniela Plińskiego, którzy skutecznie "wybijali" z głowy bydgoszczan zwycięstwo. Bełchatowianie wygrali za trzy punkty i awansowali na drugie miejsce w tabeli. MVP spotkanie został Daniel Pliński, który w obliczu kontuzji Grześka Kosoka, ma realne szanse na powołanie do kadry. I ja Mu tego z całego serca życzę ! :).
Ciąg dalszy emocji już jutro !
Mecz Zaksy z Politechniką w PolsacieSport o 17.00.
Emocji i niespodzianek sporo, jak na jeden tydzień. Mam nadzieję, że to nie koniec, bo czeka nas jeszcze kilka spotkań przed zgrupowaniem:)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem kiedy trener AA przyjedzie do Polski. Chciałabym aby powołał Daniela do kadry. On naprawdę jest teraz w świetnej dyspozycji:)
Także życzę udanego weekendu:) Pozdrawiam.
Niewątpliwie tego chcieliśmy, takie mecze w PlusLidze chcemy oglądać, gdzie teoretycznie słabszy zespół bije tego lepszego. Może na razie trochę mało wyrównanych meczów i z dramatycznymi końcówkami, ale pewnie i to przyjdzie w swoim czasie. Pozdrawiam i zapraszam do mnie!
OdpowiedzUsuń