wtorek, 3 lipca 2012

Z serii "Dwa słowa" : Euro 2012.


Pod lupą. Euro 2012.

Euroszał.

Biało-czerwono.
Nasze barwy narodowe były dosłownie wszędzie – w domach, na balkonach, na samochodach, w sklepach, szkołach...
Euroszaleństwo ogarnęło wszystkich – młodszych i starszych, a więc nauczycieli (!), rodziców, babcie, dziadków, kuzynki i kuzynów, koleżanki i kolegów w szkołach.
Każdy z nas stał się Euromaniakiem i z zapartym tchem śledził poczynania naszych Orłów.
Te dwa tygodnie były jak sen – Polacy zjednoczeni, Polacy razem, Polacy na dobre i na złe.

Grecy i Czesi.

Gdyby przed startem Euro 2012 ktoś powiedział tym ekipom, że zagrają w ćwierćfinale Mistrzostw Europy, pewnie wzięliby ten wynik w ciemno. Drużyny, na które nikt nie stawiał, okazały się drużynami przez duże „D” i pokazały przede wszystkim ducha walki i chęć zwycięstwa, co w połączeniu z niezłą grą dało im wyjście z grupy.

Polacy i Rosjanie.

Wielcy faworyci – wielcy przegrani...
Jeśli chodzi o grę biało-czerwonych to śmiem twierdzić, że blamażu nie było. Choć remisu z Grecją i Rosją oraz porażki 0:1 z Czechami sukcesem nie nazwiemy, sam styl gry Orłów Smudy zły nie był. Były sytuacje bramkowe, był obroniony karny, nawet niezła jak na nas gra w defensywie – również była.
Remisu z Grecją nie mogłam przecierpieć. Drażniły mnie komentarze o „sukcesie Polaków w pierwszym meczu Euro 2012”. O ile styl gry faktycznie był fajny, o tyle wynik do fajnych już nie należał. Mecz można było wygrać i to wysoko.
Polska – Rosja, czyli pojedynek ze smaczkiem. I tu znowu komentatorskie ukierunkowanie kibiców na „bum sukcesu”. 1:1 jedni odbierali jak zwycięstwo, inni jak porażkę. Ja twierdzę, że mecz można było wygrać, tym bardziej, że gol dla Rosjan padł ciut przypadkowo, bo śmiem twierdzić, że gdyby nie nasza smacznie śpiąca obrona, gola by może nie było.
Mecz z Czechami totalnie zawiódł oczekiwania chyba wszystkich – począwszy od kibiców a na piłkarzach skończywszy.
0:1 i koniec marzeń o ćwierćfinale Euro 2012...
Łzy, smutek, złość i potrzeba bycia razem – te emocje kłębiły się nad strefami kibica.
Polska może i już nie grała na Euro, ale te mistrzostwa dla nas – kibiców - jeszcze się nie skończyły. Przed nami przecież finał i NIKT NAM NIE POWIE, ŻE NIE ZAGRAMY W KIJOWIE ! Biało-czerwoni wystąpili na trybunach Stadionu Olimpijskiego ( choć w nieco mniejszej grupie niż dotychczas i ciut przysłonięci przez hiszpańską Tiki-Takę ;) ) i wypadli koncertowo :).

Kibice.

Prawdziwi FANATYCY ! Wspaniali, biało-czerwoni, wspierający, zjednoczeni polscy kibice !
Byli wszędzie – na ulicach, w strefach kibica zgromadzeni w liczbie grubych tysięcy i oczywiście na stadionach. Czy grały nasze Orły, czy też nie, biało-czerwone barwy narodowe zawsze można było gdzieś zobaczyć. Bariery językowe, historyczne niechęci i uprzedzenia czy stereotypy – wszystko to poszło w niepamięć. Liczyło się piłkarskie święto i duma z bycia Polakiem!
Polska, biało-czerwoni!

Wielcy przegrani i nieobliczalna Italia.

Mimo iż przed Euro 2012 wszyscy stawiali ich w gronie murowanych faworytów do medalu, Niemcy na polsko-ukraińskim turnieju zawiedli. Genialnie grali aż do półfinału. Tam drużynę Joachima Loew'a rozstrzelał SuperMario. 2:1 z reprezentacją Włoch i koniec niemieckich marzeń o finale. Został smutek i powrót do domu.
Natomiast w obozie Italii euforia !
Drużyna, na którą nikt nie stawiał, okazała się „czarnym koniem” Euro 2012 i dotarła aż do finału. Niebywałe! :)

Tricampeones ! ♥ :)

Historia lubi się powtarzać ;)
Dlaczego?

  • co osiem lat w finale Euro grają drużyny, które spotkały się w pierwszym meczu w grupie,
  • gdy we włoskiej piłce wybucha afera, reprezentacja tego kraju gra na imprezie mistrzowskiej jak natchniona,
  • Hiszpania po raz trzeci w finale wielkiej imprezy.

Wszyscy stawiali na Italię i SuperMario. Często można było zobaczyć/przeczytać/usłyszeć komentarze pod adresem Hiszpanów; a to że nie grają swojej piłki, że nie ten styl, że nie ta forma, że bez napastnika...
Polscy kibice podzieleni – jedni sympatyzowali za Italią, inni za Espaną.
I nareszcie nadszedł dzień wielkiego finału. Mecz prawdy. Wszyscy zacierali ręce na wielkie widowisko. Stadion Olimpijski w Kijowie wypełniły tysiące kibiców.
Gwizdek sędziego.
Finał czas zacząć.

    14. minuta. Po genialnym podaniu Cesca Fabregasa piłkę głową do bramki kieruje David Silva !
    41. minuta. Po kosmicznym podaniu od Xaviego Hernandeza i siedemdziesięciometrowym rajdzie Jordi Alba pakuje piłkę do bramki Buffona!
    84. minuta. Fernando Torres strzela kolejnego, kapitalnego gola dla Hiszpanów!
    88. minuta. Juan Mata po podaniu od Fernando Torresa umieszcza piłkę w bramce Buffona !

4:0 i kolejny mistrzowski tytuł Hiszpanii ! Italia rozbita !
Hiszpańska Tiki-Taka zachwyciła wszystkich !

Euro 2008, Mundial 2010 i Euro 2012 !
Tricampeones, tricampeones, ole, ole, ole ! ♥♥♥ :)
Viva Espana !

Jest moc.

Stwierdzam sukces organizacyjny (milordzie ;) ).
Stadiony prezentowały się pięknie, a skoro wypełnili je kibice, to znaczy, że po polskich drogach można było podróżować … ;)
Śmiem twierdzić, że Europa była zachwycona polsko-ukraińskim turniejem. Kibice chwalili nas za wszechobecną gościnność i otwartość okazywaną cudzoziemcom. Na czas Euro 2012 zniknęły podziały – Polacy potrafili bawić się i kibicować ze wszystkimi.
Nie było barier – nawet tych językowych ;).
Wszędzie gościł futbol i to było piękne ! :D


PS: Zauważyliście jaka ja jestem sławna dzięki Euro? Normalnie w każdym meczu można było o mnie usłyszeć.  Komentatorzy co chwili wymieniali słowo "snajper".... ;)

5 komentarzy:

  1. Mogę powiedzieć, że mnie uprzedziłaś. Właśnie zabierałam się za pisanie posta o Euro :D
    Euroszał mnie nie dopadł. Wiedziałam co się dzieje, kto z kim i kiedy gra, ale nie specjalnie mnie to obchodziło. Jak brałam się za oglądanie meczu to zwykle wytrzymywałam do 20 min, dopiero ostatni mecz obejrzałam cały ;P
    Ogólnie myślę, że Euro wyszło nam na dobre. Organizacja, kibice wypalili, szkoda, że o naszył piłkarzach nie można powiedzieć tego samego...

    OdpowiedzUsuń
  2. Najlepsze PS. :D Hahahahahah :) Super pościak :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jasne ; dd Biorę w nim udział, ale zdjęcie wysłałam całkiem inne :) Eeee, Snajper... Mistrzuuniuu, Gwaizdo ! :D :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hehehehe rozwaliło mnie ostatnie zdanie Choć oczywiście to prawda. Za każdym razem jak słyszę "snajper", to mi się kojarzy z Tobą. Och Ty nasza gwiazdeczko ;*

    Reszta postu oczywiście na plus. Już nie będę komentować tego całego Euro, bo u mnie post na ten temat już był :) Szkoda mi Włochów... no ale cóż, taki jest futbol. Gratuluję Hiszpanii. Zobaczymy, kto następnym razem będzie triumfował. Może Polska? :) hehe

    OdpowiedzUsuń
  5. Nasza reprezentacja nie zachwyciła, ale wiadomo, że trzeba było kibicować. w końcu byliśmy gospodarzami :)
    Haha snajperze, jakiś ty sławny ;D

    OdpowiedzUsuń