sobota, 19 lipca 2014

Transferowy rollercoaster : Miguel Angel Falasca& Płamen Konstantinov.



* fot. skra.pl



Pojawił się w Bełchatowie, by zakręcić przeciwnikami na siatce. Zapamiętaliśmy go jako znakomitego rozgrywającego, który posyłał piłki do Mariusza Wlazłego z prędkością światła, preferował grę szybką i kombinacyjną. Przez cztery lata był mózgiem zespołu, z którym osiągnął wiele sukcesów. Po sezonie 2011/2012 pożegnał się z klubem....



29. kwietnia 2013 roku klub z Bełchatowa ogłosił powrót Migueala, ale jako .. trenera, w kieszeni mającego samolotowy bilet, na plecach bagaż siatkarskich doświadczeń, uśmiech na ustach i Skrę w sercu.


Nikt nie wiedział, czego można spodziewać się po Miguelu – trenerze. W Bełchatowie jednak jest akcent na wzajemne zaufanie, dlatego też Konrad Piechocki – sternik bełchatowskiego klubu, dał szansę Falasce. Szansę, której Miguel nie zmarnował. Właśnie za nim do Bełchatowa przybyli dwaj fenomenalni Argentyńczycy; genialne dzieci genialnych ojców – Facundo Conte i Nicolas Uriarte, na „stare śmieci” wrócił też Stefan Antiga, do Skry dołączyli Andrzej Wrona, Wojtek Włodarczyk, Samuel Tuia i Aleksa Brdović. Trener Falasca wprowadził swoje porządki i powstał prawdziwy team spirit oparty na ambitnej pracy, woli walki i kapitalnej atmosferze. W Bełchatowie wszyscy czuli się znakomicie, otuleni ciepłym uśmiechem kibiców, życzliwą troskliwością działaczy i siatkarskim profesjonalizmem młodego trenera. Falasca tchnął w Skrę nowego ducha, który unosił się nad halą Energia, uskrzydlając zawodników. Miguel pokazał, że bazując na swoich zawodniczych doświadczeniach, znajomości polskiej ligi, specyfiki narodu oraz samej Skry, można zbudować team rangi mistrzowskiej. Trudne momenty, jakie bez wątpienia przeżywali bełchatowianie odpadając z Pucharu Polski oraz Pucharu CEV, tylko umocniły ducha drużyny, budowanej przez Miguela Falaskę. Lekcje odrobione przez szkoleniowca i zespół po przegranych tie-breakach zaowocowały znakomitą postawą podczas Mistrzostw Polski. Pewna siebie i swoich umiejętności Skra kroczyła od zwycięstwa do zwycięstwa z uśmiechem na ustach, bawiąc się siatkówką. 27. kwietnia 2014 roku chłopcy przypięli do koszulek ósmą gwiazdę, a Miguel Angel Falasca został królem bełchatowskiej siatki.








"Zmierzamy w jednym kierunku. Chcemy coś osiągnąć. I to jest najważniejsza wartość tej drużyny – mamy wspólny cel i do niego dążymy. Taka mentalność została zaszczepiona przez Miguela. To On każdego dnia przychodził i powtarzał nam, że jesteśmy drużyną. To Jemu zawdzięczamy tak dobrą atmosferę w zespole, a uporządkowanie tak wielu czynników nie jest łatwą sprawą"

~ Samuel Tuia (dla s-w-o.pl)


Nowy sezon przyniesie młodemu trenerowi nowe wyzwania. Przed bełchatowianami powrót do elitarnej Ligi Mistrzów.
Czy w równie wielkim stylu, co powrót na szczyty naszej rodzimej ligi? W Bełchatowie już zacierają ręce.


Czekamy więc z niecierpliwością i z zaciekawieniem będziemy śledzić karierę Miguela Falaski, który przybył, zobaczył i zwyciężył w imponująco mistrzowskim stylu.






*fot. cev.lu



Przygodę z siatkówką rozpoczął w wieku 13-stu lat. Pierwsze kroki stawiał w jednym z lepszych bułgarskich klubów – Levski Sofia. W swojej bogatej karierze bronił barw 13-stu klubów, wiele lat spędzając w lidze greckiej.

Pechowa trzynastka?
W żadnym wypadku!


Wizytówką Konstantinova było atomowe zbicie i piekielnie mocny serwis. Płamen to siatkarski cwaniak – wykańczał akcje z precyzją pokerzysty.





Próbkę swoich nieprzeciętnych możliwości zaprezentował także w Pluslidze.
W sezonie 2005/2006 zawędrował do Jastrzębia, zostając wicemistrzem Polski. Zdobył także wtedy tytuł dla najlepszego obcokrajowca naszej ligi.


Polskę pokochał. Przypadła mu do gustu siatkarska otoczka i uwielbienie kibiców.


„Polska to siatkarskie eldorado. Mam z waszego kraju fantastyczne wspomnienia. Kibiców, meczów. Wszystkiego. Polska na zawsze pozostanie w moim sercu.”



~ Płamen Konstantinov



Wspólnie z reprezentacją Bułgarii zdobył brąz na Mistrzostwach Świata 2006 w Japonii.

Po zakończeniu kariery sportowej poświęcił się trenerce. Prowadzona przez niego w sezonie 2012/2013 Gubiernija Niżny Nowogród wyeliminowała z Pucharu CEV naszą PGE Skrę Bełchatów.


Niedawno Konstantinov wcielił się w rolę strażaka, którego zadanie polegać będzie na ugaszeniu pożaru w bułgarskiej siatkówce. Siatkarz-legenda przejął schedę po Camillo Placim i objął stanowisko selekcjonera reprezentacji Bułgarii.


Bułgarscy kibice mają nadzieję na siatkarski cud, by za przyczyną Konstantinova do kadry powrócili tacy zawodnicy jak Matey Kazijski, Andrey Zhekov czy Boyan Yordanow.


Czy magikowi wystarczy magii, by „zaczarować” wielkich siatkarzy?
Czas pokarze!



A Wy, Kochani, co sądzicie o naszych dzisiejszych bohaterach? Piszcie! :)

6 komentarzy:

  1. Bardzo interesujący post! Nie jest o jakimś tam Kurku, Wlazłym, Bartmanie, czy Murilo, tylko o kimś, kto buduje cały zespół i sprawia, że jest on jedną wielką rodziną. Dzięki Tobie poznałam kilka informacji o Płamenie. Do tego opisałaś naszego Miguela! To niezwykły człowiek, którego miałam okazję spotkać i wziąć tak bardzo cenny autograf. Jego zdjęcia wiszą u mnie na ścianie :) Zaprowadził naszą Skrę na szczyt, gdzie jest jej miejsce i wierzę, że w kolejnym sezonie obronimy tytuł Mistrza Polski! :)
    Pozdrawiam,
    nnatsuu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurek, Wlazły, Bartman czy Murilo są bardzo ważnymi postaciami w swoich zespołach, jednak człowiekiem, dzięki któremu budują oni swoją doskonałą formę jest trener. Stąd też w naszym transferowym rollercoasterze Tydzień Trenerski, by przypomnieć o ludziach, którzy budują zespół i docenić ich rolę :)

      Miguel był doskonałym rozgrywającym i całą swoją siatkarską wiedzę bezbłędnie wykorzystał w pracy trenerskiej :)
      No pewnie, że tak!
      #GoSkra :)

      Usuń
  2. Miguela zapamiętałam jako świetnego rozgrywającego. Bardzo się zdziwiłam, kiedy szybko zakończył karierę zawodniczą i rozpoczął pracę trenerską w Skrze. Byłam ciekawa, jak sobie poradzi, bo był przecież niedoświadczony. Jednak okazało się, że w klubie "poukładał" wszystko świetnie i zdobył mistrza.

    Nie wydaje mi się, by w tak krótkim czasie jaki został do MŚ, Płamen nagle zmienił całe oblicze zespołu Bułgarii. Do kadry wróciły dawne gwiazdy, ale powiem szczerze, nie kibicuję im, by nagle zaczęli lepiej grać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, to było bardzo smutne wydarzenie dla wszystkich żółto-czarnych, gdy Miguel żegnał się ze Skrą. Na szczęście w roli trenera spisał się równie świetnie, co w roli zawodnika i Mistrz jest nasz :)

      Bułgarzy to zawodnicy o szczególnej mentalności, w końcu Południowcy ;)
      Z nimi zawsze gra sie niewygodnie, ale masz rację, że przed Płamenem trudne zadanie. Do Mistrzostw pozostało niewiele czasu, zobaczymy jak na polskim Czempionacie poradzi sobie bułgarska ekipa.
      Pozdrawiam! :)

      Usuń
  3. Nie no wielka brawa za organizację, za komunikację, za wspólną kooperację i wreszcie za super pomysł i niebanalne wykonanie!

    O ile Falasca jakoś mnie nie chwycił za serce, o tyle Konstantinow był tym graczem, na którego miło się patrzyło zważywszy na fakt, iż grał w Jastrzębskim Węglem, któremu w swoim czasie bardzo mocno kibicowałem. Bułgar był prawdziwym hitem i pierwszą zagraniczną gwiazdą w naszej lidze i trzeba powiedzieć, że sprostał zadaniu! Pozdrawiam!

    PS Żeby było sprawiedliwie na obu blogach napisałem to samo, aby żadnej nie wyróżniać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy bardzo! :)

      O kurcze, też pamiętam te Jastrzębskie czasy, kibicowało się Grzesiowi Szymańskiemu i spółce, Konstantinova też pamiętam, napsuł nam krwi na Mistrzostwach w 2006 ;)
      Zdecydowany hit jak na tamte czasy, światowy top :)
      Miguel moje serce skradł, pewnie dlatego, że bije dla Bełchatowa :)

      PS: Dziękujemy bardzo za komentarz i zapraszamy do dalszego śledzenia cyklu. Będzie się działo! :)

      Usuń