poniedziałek, 22 września 2014

Mundialowy pamiętnik, part 7.


Wszystko zaczęło się 8 lat temu w magicznej dla nas Japonii.
Patrzyłam na piłkę odbijaną w charakterystycznym trójkowym rytmie i otwierałam szeroko zielone oczy podziwiając jak Chłopcy wyskakują wysoko w górę i zdobywają kolejne bezcenne punkty. Zaraziłam się siatkarskim optymizmem, radością wypełniającą tych wspaniałych ludzi, wszechobecnym uśmiechem, który mieli dla wszystkich. Otworzyłam to magiczne pudełko z emocjami i połknęłam bakcyla. I chociaż minęło już 8 lat, to wydarzenia z Japonii 2006 nadal żyją we mnie. To dzięki tym Facetom - skaczącym w euforii po meczu z Rosją, wzruszonym po meczu z Brazylią, ubranym w koszulki z "16" - zakochałam się w siatkówce. To była moja Drużyna i mój początek.
Przeżyjmy to jeszcze raz ...!




8 lat później

Mistrzostwa Świata Polska 2014.
Wszystko zaczyna się na Stadionie Narodowym. 3:0 z reprezentacją Serbii, czyli otwarcie o jakim marzyliśmy. 
Potem genialna wrocławska faza mistrzostw. Polscy Siatkarze idą jak burza, wygrywając wszystkie mecze za 3 punkty, tracąc zaledwie seta! Następnie druga i trzecia łódzka faza turnieju. Cykl meczy o życie. Stany Zjednoczone, Włochy, Iran, Francja. Losowanie i wpadamy do koszyka z Brazylią i Rosją. Grupa śmierci. Pasmo czterech morderczych, pełnych dramaturgii, zwycięskich tie-breaków. To właśnie wtedy budowała się Drużyna. To właśnie podczas tych niesamowicie wymagających, heroicznych wręcz meczy nasi Chłopcy stworzyli team spirit, który koncertowo połączyli z fenomenalnym stylem gry. I już nikt nie był w stanie ich zatrzymać ...


FINAŁ. Znów Wielki Finał.
I piękna historyczna klamra.

P O L S  K A  3 : 1  B R A Z Y L I A

Zbudowaliśmy swoje San Francisco!




Jak sen

Te mistrzostwa były dla mnie jak sen. Cudowna wrocławska faza turnieju, jeden niezapomniany wrocławski dzień z mistrzostwami, następnie Łódź , czyli mecze o życie. Każdy z nich wywoływał palpitacje serca, stany przedzawałowe i morze szczęśliwych łez. Chłopcy zagrali kapitalny turniej. Stworzyli prawdziwy kolektyw. Walczyli o każdą piłkę, w każdym meczu, z każdym przeciwnikiem. Frunęli jak na skrzydłach przez tę ciernistą drogę na szczyt. Przełamywali trudne momenty, wygrywali dramatyczne końcówki, cieszyli się grą, sobą nawzajem, kibicami, mistrzostwami. A w Katowicach była prawdziwa euforia.



POLSCY SIATKARZE MISTRZAMI ŚWIATA!
POLSCY SIATKARZE NAJLEPSI!
DZIĘKUJEMY!!! ♥ 




Hero

Przez całe moje siatkarskie życie prowadził mnie jeden człowiek. To dzięki niemu - jego grze, podejściu do życia i do siatkówki - zakochałam się w naszej cudownej dyscyplinie. W tych mistrzostwach prowadził nie tylko mnie. Prowadził także naszą Reprezentację. Grał jak natchniony, kończył wszystkie siatkarsko-niemożliwe piłki, rozwiązywał wszystkie trudne sytuacje, brał na siebie ciężar zdobywania punktów. Także mentalnie dawał naszym Chłopakom moc. To jego radość po każdej zwycięskiej akcji napędzała zespół do walki.
Wrócił i zwyciężył.
Bez jakichkolwiek wątpliwości został wybrany najlepszym atakującym i najlepszym siatkarzem Mistrzostw Świata. A teraz schodzi ze sceny niepokonany, w blasku chwały.
MARIUSZ WLAZŁY.
Dziękuję za wszytko i za jeszcze więcej, bo wszystko to o wiele za mało.

Koszulka z najlepszą na świecie "10"nie zniknie z mojego życia. Nadal będę w niej kibicować. A dzieciom będę opowiadać, że był kiedyś taki siatkarz o stratosferycznym zasięgu, piorunującej zagrywce, bombowym ataku, mentalności zwycięzcy. Siatkarz, który nie bał się marzyć, nie bał się walczyć, nie bał się żadnego rywala. Siatkarz, który był dobrym człowiekiem. Siatkarz, któremu nigdy nie brakowało pokory. Wreszcie Siatkarz, który kroczył od zwycięstwa do zwycięstwa, nigdy się nie poddając.  Był (jest i będzie!) najlepszym atakującym na świecie. 








Na zawsze i jeden dzień dłużej

Te mistrzostwa, wszystkie te obrazki, które miałam zaszczyt oglądać po meczu finałowym na zawsze pozostaną w moim sercu. 
Będę te wspomnienia pielęgnować jak umiem najlepiej i wracać do tych pięknych chwil każdego dnia.
I wiem na pewno, że zawsze już te chwile będą wywoływały strumień szczęśliwych łez najszczęśliwszego kibica na świecie.
Kibica Mistrzów Świata.
Panowie, DZIĘKUJĘ! 



Za każdą biało-czerwoną chwilę - dziękuje Mariusz, dziękuję Guma, dziękuję Igła.
Oglądać Was na boisku to był prawdziwy zaszczyt!

4 komentarze:

  1. Mamy złoto, sia la la, mamy złoto sia la la! Niebywałe, cudowne. Ogromne gratulacje. Na naszych oczach dokonała się wspaniała historia, rzecz niebywała. Fantastyczny turniej, z wynikiem, który był marzeniem. Marzeniem, które się spełniło!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nadal to do mnie nie dociera... Nasi siatkarze dokonali czegoś niesamowitego i są MISTRZAMI ŚWIATA! Pięknie, cudownie.. Dziękujemy!
    Mariusz.. Podpisuję się pod każdym Twoim słowem. Wrócił i udowodnił, że cały czas się świetnym graczem i cudownym człowiekiem.
    Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  3. Pamiętam mistrzostwa w Japonii i nie zapomnę nigdy NASZYCH mistrzostw !!! To coś wspaniałego. Cieszę się, że mogłam przeżyć kolejny sukces naszej reprezentacji! A Mariusz - co tu dużo mówić - klasa sama w sobie!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. To była dla mnie najpiękniejsza impreza siatkarska w historii. Wierzyłam w chłopaków, wierzyłam w złoto, ale czy ono naprawdę zawiśnie na szyjach chłopaków? Tego nie byłam pewna. Dlatego jestem tak cholernie szczęśliwa, że to nasze i ich marzenie się spełniło.

    OdpowiedzUsuń