Cześć, cześć! :*
Co tam u Was w Nowym Roku? - haha, wiem, mam refleks, ale zaraz po powrocie do szkoły pochłonęły mnie ostatnie szlify ocen ;). Było ciężko, ale nad rezultatem ogólnie jestem zadowolona. Po dwóch tygodniach (okej, niecałych dwóch) przyszedł czas na zasłużony wypoczynek.
Panie i Panowie, Snajperowa rozpoczyna ferie! :D
Długo się tym stanem bezapelacyjnego szczęścia, nieustannego błogiego lenistwa i perspektywy snajperskiego spania do południa nie nacieszyłam, bo dopadł mnie jakiś wirus. No kurcze jakby nie miał kiedy! Tutaj śnieg spadł, ferie się zaczęły no to miałam w planach bitwy na śnieżki, a tu pozostaje mi jedynie siedzenie pod kocem i faszerowanie się jakimiś "magicznymi miksturkami" (dziękuję, mamusiu...) ... Wybawienie przyniosły mi wprawdzie książki (Mery wiesz co? Przeczytałam "Kawę z kardamonem" i fajna, taka poczytajka na jeden wieczór, a teraz się wzięłam ze Scarlett O'Harę :). W kolejce jest jeszcze Cień wiatru, który odkładam od listopada, rudowłosa wariatka Ania też czeka a jej to się już doczekać nie mogę! :) i jeszcze parę książek ze zbioru mamusi + kolejne Kłamczuchy, które dotrą niebawem a jeszcze mam jeden kryminałek Królowej Agaty w zanadrzu, także czytam dniami i nocami, bo jak jestem chora to nic innego robić nie mogę, a perspektywa siedzenia bezczynnie całymi dniami doprowadza mnie do szału ;)).
Zdenerwował mnie ten wirus, oj bardzo. Bo co on sobie myśli? Ja tu miałam inne plany, a nie leżenie w łóżku bo choroba...
Także nie byłabym sobą, gdybym nie skopała wandalowi tyłka! A co! Niech wie z kim ma do czynienia :D. Snajperowa się nie da! Już dzisiaj czuję się lepiej, także jutro tylko kontrolna wizyta u lekarza i idę na śnieżki! :)
A co tam u Was?
Są wśród blogerów feriowicze? :)
A co w siatkówce piszczy?
Dzisiaj wznawiamy Ligę Mistrzów.
Z optymizmem patrzę tylko na rywalizację kędzierzyńsko-belgijską.
Przed Rzeszowem zadanie arcytrudne ale nie niemożliwe. Trzymam kciuki!
Natomiast Skra...
Po pierwszym secie z Delectą pomyślałam sobie : Stara dobra Skra Bełchatów (poza Mariuszem na przyjęciu, bo to w starej dobrej Skrze Bełchatów się nie zdarzało) .
Niestety to był tylko dobry złego początek...
Kolejna partia była lustrzanym odbiciem pierwszej, tyle że wygrała ją Bydgoszcz. Trzeci set na przewagi a następny do 20 padły łupem podopiecznych Piotra Makowskiego... A kolejnej kontuzji nabawił się Winiar - staw skokowy, kurczę, aż mój mnie zabolał...
I tak sen o powrocie mojej Skry do formy używalności prysł tak szybko jak się pojawił...
Niemniej jednak usiądę dziś przed telewizorem i będę śledzić poczynania chłopaków.
W końcu jestem właścicielką wielkiego żółtego serca i nigdy się nie poddaję! :)
Ostatni tydzień upłynął mi pod znakiem skoków narciarskich :).
O ile w Wiśle było cudownie pod względem atmosfery o tyle warunki atmosferyczne już takie cudowne nie były. Wiatr bardzo manewrował i sterował konkursem. Także wyniki były jako-takie.
Ale już w Zakopanem jak zwykle magicznie pod każdym względem! ♥
W pierwszym w historii konkursie drużynowym na polskiej ziemi nasi skoczkowie zajęli drugie miejsce, choć była wielka szansa na pierwszą lokatę!
Ale dziękuję za wspaniały konkurs i wielkie serducho, świetnie było! :). Kiedyś na taki konkurs do Zakopanego pojadę, zobaczycie! ;d
A następnego dnia Kamil zajął trzecie miejsce w konkursie indywidualnym, choć też miał szanse na trzecie z rzędu zwycięstwo przed własną publicznością...
Niedosyt pozostał, ale widać, że te skoki w stolicy polskiego narciarstwa są fajnym prognostykiem przed Mistrzostwami Świata. Brawo Kamil , brawo chłopaki! ♥
Do następnego, ciao! :)