sobota, 10 sierpnia 2013

Z serii "Dwa słowa" : Mariusz Wlazły.

Siatkarskie szaleństwo.
Pasja, która z czasem przerodziła się w bezgraniczną i bezwarunkową (czasami ślepą ;)) miłość.
A zaczęło się w 2006 roku.
Najpierw Mariusz, potem Skra.
I tak zostało po dziś dzień.
Bo miłości się nie wybiera.

Mariusz Wlazły – bombardier idealny.
Piorunujący serwis, potężny atak, kosmiczny zasięg, agresywny blok.
Siatkarski killer i egzekutor.
Z zimną krwią wykańcza akcje i kolejnych rywali.
Człowiek bez układu nerwowego, doskonale radzący sobie z presją.
Niezwykle utalentowany i wszechstronny zawodnik, który bez problemu odnajdzie się w każdej boiskowej sytuacji.


Charyzmatyczny przywódca.
Mentor.
Mistrz.
Niezwykle skromny i pokorny.
Altruista; priorytetem jest dla niego dobro innych. Dzięki pracy na rzecz swojej fundacji niesie wsparcie i pomoc dzieciom i młodzieży, nie tylko na siatkarskich, ale i życiowych zakrętach, angażuje się także w bezlik akcji charytatywnych.

Mariusz jest Mariuszem, jest najlepszym zawodnikiem w reprezentacji Polski, jest jednym z najlepszych siatkarzy świata. Ogromny szacunek dla niego za to, co osiągnął i za to, jak gra, ale też czasami musimy przymknąć oko na to, jak się zachowuje. Czy nie rozmawia z dziennikarzami, czy rozmawia, czy gra, czy nie gra w Mistrzostwach Europy w Moskwie, w 2007 roku. To nie jest istotne. On jest w kategoriach fenomenalnych. Świetny gracz, ja się mogę wypowiadać tylko i wyłącznie w samych superlatywach na jego temat, bo jest to zawodnik, tak, jak kiedyś Wójtowicz w kadrze Wagnera, tak samo teraz Wlazły w reprezentacji Polski na przełomie wieków.”

~ Łukasz Kadziewicz 




Ma psychikę zwycięzcy. Nie boi się też powiedzieć: zawiniłem.”

„Indywidualne możliwości tego człowieka są niesamowite. Ale potrafi również uderzyć mądrze precyzyjnie, nie tylko mocno”

Mariusz Wlazły to człowiek, który potrafi sam wygrać seta, a w porywach, nawet cały mecz.”

                                                                                             ~ Ireneusz Mazur






„Podobało mi się to, co robił Wlazły, gdy drużynie nie szło. Nie chodzi o grę, tę wszyscy chwalą, ale o to, jak biegał, poklepywał chłopaków, próbował zbierać ich do kupy. To oznacza, że on może tę drużynę sklejać.”

Mariusz Wlazły ma charakter wybitnego sportowca. Nie przejmuje się grą, w sensie pozytywnym. Gdy zostanie zablokowany, to nie rozpamiętuje długo tej akcji, tylko o niej szybko zapomina i koncentruje się na następnej.”

                                                                                                    ~ Ryszard Bosek




To nietuzinkowy gracz, który w niesamowity sposób wykorzystuje dar boży, czyli skoczność. Tego nie da się wytrenować. Ale ja podziwiam go za głowę. To jego największe bogactwo, dzięki psychice całkowicie wykorzystuje warunki fizyczne. (...) To sportowe zwierzę.”

Wlazły to wartość dodana, która stawia nas w równym rzędzie z najlepszymi zespołami na świecie.”

                    ~ Wojciech Drzyzga




Mariusz to zawodnik z innego świata. Od 30 lat siedzę w siatkówce, ale takiego gracza nie spotkałem. Pewnie, że każdy siatkarz może coś poprawić, ale wasz atakujący byłby gwiazdą w każdym klubie na świecie.”

~ Daniel Castellani



Drużyna z nim, a bez niego, to przepaść.”


~ Jakub Markiewicz






Dwa słowa : Mariusz Wlazły.
Człowiek, od którego wszystko się zaczęło.

Doskonale pamiętam biało-czerwoną Japonię 2006.
Swojej pierwszej reprezentacji, swoich siatkarzy – pierwszych idoli i mentorów – tej siatkarskiej magii, nigdy nie zapomnę.


Nie lubię czasu reprezentacyjnych powołań. Wiem, że w internecie zaraz rozegra się wojna na słowa i argumenty. Słowa, które czasami potrafią zranić do żywego.
W mediach zaraz zacznie hulać wiatr spekulacji, który pociągnie za sobą front nieporozumień, pytań bez odpowiedzi i obietnic bez pokrycia, co doprowadzi do ostatecznego załamania pogody.

I znowu powalczymy w Mistrzostwach Europy.
Następnie zagramy Mistrzostwa Świata.
A potem będzie Olimpiada.
Znowu bez Mariusza …

Może więc warto zakopać topór wojenny.
Straciliśmy wystarczająco dużo czasu.
Nie marnujmy go dalej.
Nie stać nas na to.



Mariusz w biało-czerwonej koszulce to moje marzenie. Chciałabym zobaczyć go w pełnej biało-czerwonej krasie, jak wygrywa nam mecz.
Chciałabym oglądać kosmiczny zasięg, atomowy atak, piorunujący serwis i agresywny blok w biało-czerwonej wersji.

Panie Mariuszu, jestem z Panem!
Zawsze.
I czekam na siatkarski cud.



cytaty : Wikipedia

czwartek, 1 sierpnia 2013

Z serii "Dwa słowa" : Przeciąganie liny.

UWAGA! POST CAŁKOWICIE SUBIEKTYWNY (temat całkowicie kontrowersyjny)
CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ! ;)

Jason Evangelu  powiedział kiedyś, że każda prawda ma dwie strony - moją i twoją. Jego słowa - tak zresztą aktualne w dzisiejszym, pędzący na oślep za zyskiem i sukcesem świecie - brzmią mi w uszach ilekroć w mediach niczym błękitna, morska fala wypływa jak drapieżny rekin temat reprezentacyjnych powołań. Chociaż nie. Temat jednego powołania. A właściwie jego braku.

Jeszcze parę lat temu z wypiekami na twarzy siadałam do komputera, by z bijącym sercem przeczytać nazwiska szczęśliwców powołanych do Kadry narodowej.  Teraz już tego nie robię (zestarzałam się chyba ;)). Poza tym, odkąd reprezentację przejął trener Andrea Anastasi kwestia przepustek do reprezentacji jest do przewidzenia. Włosi to jednak sentymentalny naród ...

Wtedy, gdy z napięciem śledziłam listę kadrowiczów, miałam nadzieję, że przy literze "w" zobaczę nazwisko Wlazły - bombardier idealny; potęga wyskoku, kosmiczny serwis, agresywny blok, piorunujący atak... Jako mała dziewczynka u progu siatkarskiej pasji nie wyobrażałam sobie Kadry bez Mariusza. Niestety, życie nie zawsze jest cukierkowosłodkie i Kadrę bez Mariusza muszę sobie wyobrażać po dziś dzień ...

Jak mawiał Seneka : "prawda z każdej swej strony jest taka sama". Tylko my - kibice i siatkarskie media dodają nieco "ozdobników", które niestety zaciemniają przekaz i tworzą z tego tematu serial brazylijski. Ilu w Polsce kibiców, tyle opinii w tej sprawie. Obiektywizmu w tym za grosz. Każdy radzi według swoich subiektywnych racji. I jak to Polak, uważa że tylko on ma słuszność.

Chcę, żeby Mariusz wrócił do reprezentacji. Bardzo chcę. Dzięki niemu zainteresowałam się siatkówką, więc nic dziwnego, że darzę tego zawodnika ogromnym sentymentem. Podziwiam go jako człowieka i zawodnika. Mówiąc kolokwialnie : trzymam jego stronę. Czy słusznie? Nie wiem. Przecież prawda zawsze leży gdzieś pośrodku. 

Temat Mariusza w Kadrze wraca niczym złośliwy bumerang i nijak nie chce dać za wygraną.
Tylko po co?
Siatkarska Polska i sam zainteresowany są już chyba dostatecznie zmęczeni tym wszystkim.



szkoda, że takich akcji nie mogę już oglądać  ...

czwartek, 25 lipca 2013

Z serii "Dwa słowa" : Polska mentalność.

Wszystko wiemy najlepiej. Na prowadzeniu zespołu znamy się jak mało kto. Dokładnie wiemy jaka zmiana jest w danym momencie potrzebna. Nie mamy wątpliwości, kiedy należy odpuścić Światówkę, a kiedy absolutnie nie wolno nam tego zrobić. Jak nikt inny potrafimy ocenić, kiedy należałoby zakończyć współpracę z danym trenerem. Bezbłędnie potrafimy "zabawić się" w szkoleniowca, wybierając zawodników, którzy powinni znaleźć się na trenerskiej "must have", umiejętnie ustalamy także taktykę meczową. Znamy się na tej siatkówce, oj znamy.

Straszni z nas malkontenci.
Potrafimy wychwalać pod niebiosa, by za chwilę solidnie zganić. Nasza uczuciowość jest kapryśna niczym letnia pogoda nad Bałtykiem. Jesteśmy jak rudowłosa Ania Shirley z opowiadań L.M. Montgomery - kochamy i nienawidzimy z jednakową pasją. Zaskakujące, jak popadamy ze skrajności w skrajność. Śpiewamy z miłością i oddaniem "Pieśń o małym rycerzu", by chwilę potem obrażać i wyzywać naszych braci Bułgarów.

W 2006 r. popadamy w "WlazłySzał", by parę lat później wygwizdywać go przy każdej możliwej okazji, obrażać, mieszać z błotem. Co ciekawe, gdy nasz występ w elitarnej Lidze Światowej 2013 kończy się już na fazie grupowej, gro owych malkontentów chce powrotu Wlazłego do Kadry ...

W 2010 r. po feralnych Mistrzostwach Świata w Rzymie siatkarski światek żąda "głowy" trenera  Daniela Castellaniego. Gdy jego następca, trener Andrea Anastasi, mówiąc kolokwialnie, podpadł nam  - kibicom, duża nasza grupa zaczęła domniemywać, po cóż to było zwalniać trenera Castellaniego, przecież to wspaniały fachowiec, może z nim na pokładzie wygralibyśmy ciut więcej ..
Falowanie i spadanie?



Pamiętliwi jesteśmy, moi Drodzy, oj pamiętliwi. Z jednej strony to bardzo dobrze - utrwalamy w pamięci wszystkie piękne i niezwykle ważne sportowe chwile, przechowujemy je w tajemniczej skrytce, której na imię serce, pielęgnujemy wspomnienia jak drogocenne kryształy, by potem móc opowiadać naszym wnukom, jak to wspaniale grali nasi, "gdy babcia była w twoim wieku".
Z drugiej jednak strony bardzo długo pamiętamy naszym sportowcom wszelkie potknięcia, upadki, porażki, niesportowe zachowania czy wypowiedzi. Chowamy w sercu urazę. Całe szczęście, że potrafimy wybaczać i koniec końców w większości przypadków jesteśmy wspaniałomyślni. Szkoda, że nie zawsze ...


Uparci jesteśmy. Jak już raz coś sobie wmówimy, to pozostajemy przy swoim, choćby nie wiem co. Przez to czasami nie dostrzegamy, że inny punkt widzenia również przedstawia sporo racji, a my mimo wszystko nie jesteśmy siatkarskimi guru. Czasami - wierzcie mi, przeżyłam to ostatnio na własnej skórze - warto nastawić się na odbiór i posłuchać osoby o nieco innych poglądach. Zyskać można naprawdę wiele. WARTO! :)

Cieszy fakt, że uparci jesteśmy także w dążeniu do celu. Nie zatrzymujemy się w pół drogi, nie poddajemy się, nie dezerterujemy. Wierzymy do końca. Siatkówka to przecież nieprzewidywalny sport, nigdy nie możesz być pewny wyniku ...


Mimo wszystkich wad, których nam nie brakuje (a nad którymi pracujemy, prawda? ;)) jesteśmy naprawdę fajnym, kibicowskim narodem. Wesołym, spontanicznym, uśmiechniętym. Chętnym do pomocy. W większości kulturalnym (a czarna owca zawsze gdzieś się znajdzie ;)). Jesteśmy ludźmi z pasją. Po prostu kochamy siatkówkę, a przecież "miłość ci wszystko wybaczy" ... ;)





PS : Mój tekst jest opinią zupełnie subiektywną, opartą na moich własnych spostrzeżeniach, doświadczeniach i obserwacjach. Proszę, by nikt nie czuł się urażony, gdy zobaczy gdzieś tutaj "swoją łatkę". Absolutnie nie to miałam na myśli, pisząc ten tekst. Enjoy! :)

środa, 17 lipca 2013

Z serii "Dwa słowa" : Operacja kibic.

Jak świat długi i szeroki wszyscy zachwycają się fenomenem polskich Kibiców siatkówki. Fenomenem niezaprzeczalnym, niepodważalnym i oczywistym. Miłość polskiego Kibica do ukochanej dyscypliny jest bowiem bezgraniczna i bezwarunkowa.

Jeśli już raz siatkówkę pokochasz, nigdy jej nie zdradzisz


Kibic.
Jednostka tajemniczo-tajemnicza.
Zagadkowa.
Nieprzenikniona.
Wierna do grobowej deski swoim barwom - klubowym i narodowym.
Rozłóżmy więc kibica na "czynniki pierwsze".

Operacja kibic.

Na początek głowa. Mądra głowa. Zawsze wszystko wie najlepiej. Jak prowadzić zespół, jaką przygotować taktykę, jakich zmian dokonać, jakie przeprowadzić transfery, którego zmienić trenera, o! i koniecznie kiedy odpuścić Ligę Światową, a kiedy absolutnie nie wolno tego robić. 
Inteligentna i błyskotliwa ta głowa, która w lot pojmuje zawiłe tajniki regulaminu gry i systemu wideoweryfikacji. 
Sprytna głowa - zawsze wie, gdzie i kiedy zakupić bilet, meczowe gadżety, w jaki sposób zdobyć autograf od swojego idola.

Usta. Bezcenne dla każdego kibica. Pozwalają krzyczeć, piszczeć, buczeć, śpiewać. Doprowadzają do ruiny gardło i struny głosowe, tworząc na hali niezapomniany, magiczny klimat.

Zawsze tam, gdzie WY

Usta bardzo przyjaźnią się ze słowami, które niestety czasami bywają okrutne i niesprawiedliwe ...




Dalej szyja. Idealnie przystosowana do noszenia na niej smycz od aparatów fotograficznych. Fenomenalnie nadaje się również do pomocy głowie i oczyskom przy wypatrywaniu bloków, autów, dotkniętych siatek i przejścia linii - trzeciego i dziewiątego metra oraz środkowej boiska.

Następnie serce. Wielkie i złote. Kochające na zabój, ale wymagające. Podatne na pogodę, przez co często kapryśne. Bardzo wytrzymałe, choć wrażliwe. Zahartowane na wszelkie siatkarskie nieporozumienia. Szczere do bólu, przez co czasami potrafi zranić. Pukające mocno i energicznie podczas siatkarskich dreszczowców. Dumne po zwycięstwie, wierne po porażce.

Dalej ręce. Genialne do klaskania, machania i wachlowania. Niezbędne na każdym meczu. Skarb kibica.

Następnie nogi. Potrzebne do skakania i tańczenia podczas dopingowania oraz biegania po upragniony autograf. Idealne na każda halę.


Operacja kibic.

Cukier w normie, ciśnienie podwyższone podczas siatkarskich dreszczowców, ilość krwinek czerwonych w normie, po wygranym meczu ukochanej drużyny podwyższony poziom hormonu szczęścia. ZALECANA OSTROŻNOŚĆ.
Przed bliższym poznaniem takowego osobnika skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą, gdyż każdy kontakt z kibicem sprawia, że sam połykasz bakcyla i stajesz się zakochanym w pięknie siatkówki, wiernym i oddanym, wymagającym lecz wybaczający m i pozytywnie zakręconym człowiekiem z pasją, co może prowadzić do wstawania o 6:00 rano w weekendy, by obejrzeć Puchar Świata, lub o 2:00 w nocy, by śledzić poczynania siatkarzy w Lidze Światowej, gorącej potrzeby bywania na meczach, oglądania wszelkich siatkarskich imprez - od Plusligi, przez elitarną Ligę Mistrzów, po ukochaną Reprezentacje (rachunki!) oraz stanów przedzawałowych.

Pozdrawiam, Snajper :)



sobota, 13 lipca 2013

A Sokołow nie przestrzelił ...

8:7 Bułgaria (dopiero początek, W GÓRĘ SERCA!)

14:16 Polska (jest nadzieja, ale szału nie ma ... Snajper! - w myślach karcę samą siebie. Trzymam kciuki, a moje biało-czerwone serce bije w niepokojącym rytmie. W GÓRĘ SERCA! - szepcze cichutki głosik w mojej kibicowskiej głowie. - Łatwo ci mówić - myślę sobie, nieźle już zmartwiona. DALEJ, CHŁOPAKI!)


25:21 Bułgaria (źle. Bardzo źle. Gra nam się nie układa. Ale Snajps,to dopiero pierwszy set. Może dobrze, że bez fajerwerków. Będzie impuls, by zaatakować ze zdwojoną siłą w drugiej partii. Tata przecież zawsze powtarza, że jak za łatwo idzie, to niedobrze... Ufam więc ojcowskim naukom, ale złe przeczucia mnie nie opuszczają. Nie ma tego błysku w oczach naszych siatkarzy ..)


8:7 Bułgaria (kto prowadzi na pierwszej przerwie technicznej, ten wygrywa seta? - nie wiem skąd u mnie takie myśli, karcę samą siebie, że takie bzdury przychodzą mi do głowy ... To przecież początek. Przegraliśmy bitwę, ale wojenka trwa. Tylko ten cichutki głosik z tyłu głowy ciągle powtarza, że dobrze, to już było ... )


16:11 Bułgaria (źle, bardzo źle. fatalnie. Dlaczego wydaje mi się, że kiedy na boisku jest Zbyszek Bartman limit błędów jest większy, niż gdy gra Kuba Jarosz? Dlaczego nie wejdzie Michał Kubiak? Może akurat trafiłby zagrywką, coś obronił ... Przecież Michał Ruciak jest po chorobie, ciężko mu .. I czemu nie wejdzie Fabian Drzyzga!? Czy my mamy tylko jednego rozgrywającego? Przecież Łukasza czytają, bo gra ZAWSZE!)


25:21 Bułgaria ( idzie jak po grudzie. w ogóle nie idzie. Gramy obok siebie, nie razem. Totalnie rozbity nasz zespół. A najgorsze, że nie ma żadnego pozytywnego impulsu. Nie ma zawodnika, który by to pociągnął przodem-do-przodu. Skądś to znam. Igrzyska? Owszem. Ale nie, to nie to. Jeszcze wcześniej. Mistrzostwa Świata 2010 ...)


19:14 w trzecim secie, Bułgaria

Swędro : Jesteśmy daleko od finału w Argentynie...
optymista! Swędro, nas NIE BĘDZIE w finale w Argentynie ... 

3:0
3:0
3:0
3:0 Bułgaria, gratuluję!



DUMNI PO ZWYCIĘSTWIE, WIERNI PO PORAŻCE!
Chłopcy, jesteśmy z Wami, trzymajcie się!

poniedziałek, 8 lipca 2013

To był .. lipiec!

"Przestrzelił, przestrzelił Stanley! To jest koniec! To jest koniec tego meczu!
I znów historia rodzi się na naszych oczach!"




piątek, 5 lipca 2013

!

KOCHAM POLSKICH SIATKARZY ♥ + ZAWAŁ!

na nic więcej mnie nie stać dzisiaj ...

BIAŁO-CZERWONE SĄ BARWY NIEZWYCIĘŻONE!

środa, 3 lipca 2013

Goniąc formę ...

... która gdzieś tam po drodze "zapodziała" się polskim siatkarzom, Reprezentanci naszego kraju zawitali do bydgoskiej Łuczniczki. Miejsca od ubiegłego piątku skądinąd magicznego.

To tu nastąpiło przełamanie.
To tu pękła skorupa przeciętności.
Tutaj zniknęło wrażenie zmęczenia.
Prysnął jak bańka mydlana brak pewności siebie.

Powróciła siła.
Zawitała pasja.
Przybiegła walka.
Na nowo w oczach naszych siatkarzy zapalił się sportowy ogień.
Polska Reprezentacja przyjechała do Bydgoszczy w pełnej krasie!

Ten magiczny weekend elitarnej Ligii Światowej polscy kibice zapamiętają na długo, bardzo długo.
Na pierwsze triumfy naszych ulubieńców musieliśmy troszkę poczekać, ale myślę, że warto było.

Warto było dla fenomenalnych bloków Piotrka Nowakowskiego i Marcina Możdżonka.
Warto było dla profesorskich ataków Michała Winiarskiego.
Warto było dla atomowych zagrywek Bartka Kurka.
Warto było dla magnetycznych ataków Kuby Jarosza.
Warto było dla uśmiechu i radości naszych siatkarzy z wygranej! :))

W GÓRĘ SERCE,
POLSKA WYGRA MECZ! ♥

środa, 26 czerwca 2013

Nietykalni.



Patrzę.
Przyglądam się.
Obserwuję.
Otwieram szeroko swoje zielone oczy i nadziwić się nie mogę.
Z reprezentacji, która wygrała elitarną Ligę Światową póki co pozostał tylko cień..
Nie ma już kończących ataków Zbyszka Bartmana,
brakuje dokładnego rozegrania Łukasza Żygadły,
ze świecą szukać atomowych zbić Bartka Kurka,
finezyjnych plasów Michała Winiarskiego i niekonwencjonalnych rozwiązań Miśka Kubiaka również jak na lekarstwo,
blok Marcina Możdżonka i Piotrka Nowakowskiego jakiś taki nieszczelny,
a Krzyś Ignaczak męczy się w tej obronie jak nigdy wcześniej.

Ciężki trening?
(zbyt) Duże obciążenia?
Zmęczenie?

Po przegranych z Brazylią myślałam, że to przejściowe - ot, zwykły cykl przygotowań. Zmęczenie minie, wróci świeżość, będzie wynik. W początkowych fazach takich turniejów to zjawisko naturalne.
"Lekka" niepewność spłynęła na mnie po szrankach z Francuzami.
Dwie porażki z przeciwnikiem, z którym w przyzwoitej dyspozycji nie powinniśmy mieć większego problemu, popsuły nam szyki. To wynik, o jakim polskim kibicom, nawet w koszmarach się nie śniło.

Liga Światowa trwa w najlepsze, a my tymczasem zanotowaliśmy kolejne dwie porażki, inkasując pełną pulę z "czarnej serii" w magicznej liczbie (już) czterech. Szanse na awans do turnieju finałowego spadły niemiłosiernie. Liczyć trzeba już nie tylko na siebie, ale i matematyczny cud oraz ... przeciwników.
Mission Impossible?

A może by tak dać szansę Kubie Jaroszowi?
Może warto postawić na Pawła Woickiego, Fabiana Drzyzgę?
W obecnej szóstce coś nie gra, a nietykalni chyba już troszkę ... "przejedli" się polskiej publiczności ...

Pozostaje tylko mieć nadzieję, że na mecze z nieobliczalną Argentyną polska Reprezentacja odzyska świeżość i pewność siebie. Nie ma już miejsca na potknięcia. Zaczęła się siatkarska wojenka.

Nie krytykuję. Piszę tylko to, co udało mi się z niepokojem w kibicowskim sercu zauważyć. Jak każdy prawdziwy Polski Kibic jestem z chłopakami zawsze; na dobre i na złe. Bo historia jeszcze nie raz napisze się na naszych oczach ! :)

PS: Przepraszam za nieobecność. Słomiany zapał ponoć najgorszy, ale chęci powrotu na stałe do blogsfery były szczere.. Cóż, nie wyszło ;) Ale moi Kochani, rozpoczynamy wakacje! Dlatego postaram się pisać częściej :) Wasze blogi odwiedzę w weekend. A tymczasem życzę udanego odpoczywania-leniuchowania! ;*

poniedziałek, 13 maja 2013

Przychodzą i ...

Przychodzą, rozkochują i odchodzą - typowi mężczyźni.
Niestety, siatkarzy też to dotyczy.
Pojawiają się w plusligowych klubach, czarują atomowymi zbiciami, piorunującymi serwisami, genialnymi blokami. Przychodzą na czas bliżej nieokreślony. Jedni zostają na chwilę, inni na dłużej.
Panie i Panowie, karuzela transferowa właśnie ruszyła.
Zapnijcie pasy!
Ruszamy!

Stabilność przede wszystkim

Mistrzowie Polski poszli tropem swoich poprzedników (mam tu na myśli Skrę Bełchatów za czasów mistrzowskich, oczywiście) i dokonali iście kosmetycznych zmian w swoich szeregach.
W przyszłym sezonie Zbigniewa Bartmana zastąpi niegdysiejszy bombardier Delecty Bydgoszcz oraz reprezentant Polski - Dawid Konarski.
Serba Nicolę Kovacevica, który - delikatnie mówiąc - nie spełnił oczekiwań podkarpackich kibiców, wymieniono na utalentowanego, młodego Bułgara z Effectora Kielce - Nikołaja Penczewa. Natomiast na pozycji rozgrywającego zmiana pokoleniowa - Maćka Dobrowolskiego "zamieniono na lepszy model", a mianowicie na Fabiana Drzyzgę z AZSu Politechniki Warszawskiej. W kręgu zainteresowań ekipy Andrzeja Kowala póki co tylko Nicolas Marechal z AS Cannes.

I rozbiór kędzierzyński

ZAKSa Kędzierzyn-Koźle - wspaniała ekipa, doskonałego taktyka. Team Daniela Castellaniego nie spełnił jednak marzeń o nawiązaniu do tradycji Mostostalu. W prawdzie awans do Final Four był, natomiast sam występ w elitarnym turnieju finałowym do udanych nie należał. Choć sromotna klęska wydaje mi się wygórowanym określeniem, to już wyraz porażka jest jak najbardziej na miejscu. Co tu dużo mówić, kędzierzynianie wojowali, wojowali i PlusLigii nie zawojowali .. (o zgrozo!)
Po sezonie z klubem rozstał się znakomity szkoleniowiec Daniel Castellani, którego skusiło Fenerbahce Stambuł. Za świetnym Argentyńczykiem podążył znakomity Felipe Luiz Fonteles (dla mnie Fantomas), który był zdecydowanie najlepszym zawodnikiem ubiegłego sezonu. Bez niego Plusliga straciła wiele kolorytu. (Fantomas, wróć!)
I tak oto Turcy rozgrabili Kędzierzyn z fenomenalnego duetu trenersko-zawodniczego, który był zamkiem i kluczem do sukcesu drużyny.
Na "liście marzeń" ZAKSy aż roi się od nazwisk światowego formatu. Jan Stokr z Trento, czy Cristian Savani z Maceraty to zawodnicy, których nikomu nie trzeba przedstawiać. Pozyskanie takiego duetu byłoby siatkarskim siódmym niebem.

Z Bydgoszczy do Ula

"Kopciuszek" z Bydgoszczy namieszał z Pluslidze. Po sezonie rywale odpowiedzieli pięknym za nadobne i .. "namieszali" w szeregach bydgoszczan.
Najpierw odszedł trener Piotr Makowski, który zajmie się "wyciąganiem" naszej kadry pań spomiędzy Scylli a Charybdy (przy okazji, powodzenia!).
Następnie do obozu .. a w zasadzie Ula wroga odeszli znakomity Francuz Stephane Antiga oraz Andrzej Wrona, których w przyszłym sezonie podziwiać będziemy w żółto-czarnych strojach.
Odeszli także Dawid Konarski (Resovia) i Michał Masny.
Na liście "must have" Delekty sami atakujący : Bartosz Janeczek, który być może powróci z francuskich wojaży, Mikko Oivanen znany z fenomenalnych występów w Resovii oraz Jakub Jarosz - bombardier doskonały.
Kogo skuszą "Galaretki"?

Operacja SKRA

Po przeprowadzeniu wstępnej operacji wywiadowczej włodarze klubu doszli do wniosku, że projekt Skra trzeba budować od początku. Brak sukcesu w Lidze Mistrzów, brak Pucharu Polski, brak Mistrzostwa, baa! po raz pierwszy od kilku lat brak Skry w finałach Plusligii to zdecydowanie zbyt duże rozczarowanie dla bełchatowskiego mocarza.
Na początku wymieniono mózg zespołu - duet Jacek Nawrocki&Maciej Bartodziejski zastąpiono powracającym z rosyjskich wojaży Miguelem Angelem Falascą, dawnym rozgrywającym siedmiokrotnych Mistrzów.
Następnie Wytze Kooistrę wymieniono na Andrzeja Wronę, a Dante Boninfante na znakomitego Argentyńczyka - Nicolasa Uriarte.
"Dziurę" w przyjęciu postanowiono "załatać" młodym gniewnym Wojtkiem Włodarczykiem, objawieniem sezonu. W miejsce zaś Michała Winiarskiego, którego aż do Fakieła zaniosło elegancko pozyskano Stephana Antigę. Szeregi Skry opuścili natomiast Alex (Perugia) i Bąku (będziemy tęsknić!).
Hitem transferowym okrzyknięto zaś sprowadzenie do Bełchatowa Facundo Conte.

Wielkie powroty

Miguel Angel Falasca. Znany kibicom jako genialny rozgrywający bełchatowskiej Skry rodem z Hiszpanii. Polskich fanów rozkochał finezyjnymi rozegraniami, genialnym przeglądem sytuacji boiskowej oraz fenomenalnym serwisem.
Teraz powraca jako .. trener!
Zna Polskę, zna Bełchatów, zna Skrę, zna polskich kibiców, ich wymagania i oczekiwania, wreszcie - fenomenalnie zna siatkówkę.
Czy na nowo oczaruje kibiców i przede wszystkim zawodników?
Jak poradzi sobie w nowej roli?
Wszyscy jesteśmy ciekawi ;)

Stephane Antiga. Siatkarz o wielkim żółtym sercu, w którym płynie czarna krew. Po bydgoskiej przygodzie powraca "na stare śmieci". Stephane to gwarancja stabilności przyjęcia i finezji ataku.

Rozchwytywany Jarosz

Opuszczał Polskę nieco zagubiony, szukał formy, szukał odpowiedniej drogi.
Znalazł ją we Włoszech.
Kuba Jarosz - bombardier doskonały.
Potężne zbicie, atomowy serwis, skuteczny blok.
We Włoszech Kuba dojrzał jako zawodnik.
Teraz wraca do Ojczyzny.
Kto skusi Jarskiego?
Biją się o niego ZAKSA, Delecta i Lotos.

UPDATE : Kuba w Lotosie ;)

Przychodzą, rozkochują i odchodzą...
Pojawiają się i znikają..
Zawsze zabierają z sobą cząsteczkę polskości, zawsze zabierają do serducha polskich kibiców..
Czasem wracają.
Tak więc czekamy na tych, którzy odeszli.
A nowicjuszy serdecznie witamy! :)

PS : Pojawiać się będę w weekendy, wtedy też skomentuję Wasze notki.
Wybaczcie, ale ciężkie dwa tygodnie przede mną..
A piszącym maturki, POWODZENIA! :)
PS DLA MERY :* : Czytam Sparksa, List w butelce .. :)
Niedługo kończę i zabieram się za Telefony do przyjaciela.
Buszowałam dziś w bibliotece i wpadły mi w łapki trzy pozycje : Pielgrzym Coelho, Stokrotki w Śniegu i Obiecaj mi Evansa, czytałaś którąś? Ja chyba się wezmę za wszystkie.. w swoim czasie ;)

Ciao!

niedziela, 5 maja 2013

Zabawa w pytanka, bo jak to inaczej nazwać? :P

Mery ma zawsze racje, a jak nie ma to patrz punkt pierwszy! :P
Tak też było tym razem, ale tylko prawie, bo owszem, na jedno pytanie nie odpowiem już (a bym nie trafiła z typem, powiem Ci) ale na to o Lidze Mistrzów jak najbardziej :)

Drodzy moi, Wariatka (dzięki Mery, podoba mi się ta nowa-stara ksywka ;)) przystępuje do spowiedzi ! :)

1. Ukochana książka i odkrycie tego roku?
Boże, ukochana książka...
Mam ich tyle, że strasznie trudno wybrać! Ale chyba postawię na Opowieści z Narnii, bo Wujek Lewis po prostu mnie tą serią oczarował, zaczarował, porwał w niesamowity świat pełen magii, nimf, driad, świat Aslana, gdzie dobro zawsze zwycięży (czyli Barca i Real w Narni by wygrały swoje półfinały!), świat Łucji, Zuźki (która na koniec bardzo mnie zasmuciła i zdenerwowała, kop jej się należy!), Edmunda i Piotrka, świat z magicznej Starej Szafy, do którego zawsze bardzo chętnie wracam :). Odkrycie? Zabij mnie, ale nic jeszcze nie odkryłam, bo były te złe na e... :P. 
Ale spoczko,  Snajperek da radę, coś będziemy ogarniać, możesz coś podpowiedzieć, rzucić tytułem moja Książkowa Wyrocznio :*

2. Pisarz współczesny, którego zaprosiłabyś na długi spacer?
Pani Małgosia Musierowicz :)

3. Książka, którą możesz czytać na okrągło?

Ania z Zielonego Wzgórza, Pan Samochodzik, Narnia, Król Złodziei, Jeżycjada, Scarlett, coś Chmielewskiej, Miziołki, Oskar i Pani Róża i wiele innych , które teraz wypadły z głowy ;)

4. Miejsce w którym najlepiej czyta się książki?

Osobiście uwielbiam w bujanym fotelu lub w hamaku na działce :)

5. Książka, którą gdybyś miała okazję, kupiłabyś sobie od razu? (w porywach do dwóch pozycji)

Jakiś dobry kryminał, z nutką przygodowego nurtu, trzymający w napięciu, mrożący krew w żyłach oraz jakąś lekką powiastkę, nad którą mogłabym płakać ze śmiechu :) Tytuły - bliżej nieznane ;) Znasz coś takiego, Mery? Znasz na pewno :* Także proszę o pomoc :)

6. Pisarz, który wzbudza w Tobie największy podziw i szacunek?

Lewis, Astrid Lindgren, Mary Higgins Clark, Małgorzata Musierowicz :)

7. Ukochane książkowe miejsce?

Do czytania - hamak na działce, do szukania - biblioteka :)

8. Książkę, jaką byś mi poleciła.

Mery, generalnie to zawsze Ty mi polecasz książki, bo ja geniuszem w tych książkowych klimatach niestety nie jestem ... ;) I wszystkie, które przychodzą mi do głowy pewnie już czytałaś ;) Ale jak tylko przypomni mi się coś wartego uwagi, albo dostanę jakąś fenomenalną pozycję, to od razu dam Ci znać :) Bo ostatnio kryzys mam :( Chociaż wiesz co? Mary Higgins Clark - ją uwielbiam, może coś sobie wybierzesz?

9. Książka, przy której płaczesz.

Oskar i Pani Róża :)

10. Kto wygra tegoroczną Ligę Mistrzów? (dobrze, pytam prawie retorycznie, będę nad Wam triumfować już niedługo...)

Generalnie to zawsze w nocy o północy powiedziałabym BARCELONA, ale w tym wypadku stawiam na Bayern, bo Borussia chyba jednak nie ... A z reszta to teraz Liga Mistrzów straciła sens! Opłakujmy Geniuszy, którzy w tym finale nie zagrają! (no o Realu też mówię, pochwal mnie xD)

11. Kto wygra PlusLigę? ZAKSA czy Resovia? (tak, Black, Ty też odpowiadasz!)

No i tu się spóźniłam, bo "jeszcze się nie ogarnęłam" ale byłam serduchem całym skrzatowym za ZAKSĄ :)


Ta dam! Więcej grzechów nie pamiętam ;)
Książki ogarniać będę od teraz, także wszystkie pozycje, które chciałabym, mogłabym i powinnam przeczytać zapisuj na moją listę, a ja będę szukać nie tylko tych od Ciebie ale i nowych, które potem będę mogła z dumą Ci polecić ;):)

Wielki? powrót.

Ku zdumieniu wszystkich ziomeczków z klasy i nie tylko, ku ogólnemu przerażeniu Szanownego Grona Pedagogicznego, przy akompaniamencie głośnego śmiechu A., dzięki któremu świat jest automatycznie lepszy oraz histerycznemu stresowi, towarzyszącemu mi nieprzerwanie od kiedy uświadomiłam sobie sobie, że NIC NIE UMIEM, przystąpiłam do testów gimnazjalnych, które ... się odbyły !!! :P I nie wracamy do nich, bo Mery mnie zabije ;)


Tak więc ku zdumieniu ludzi, którzy jeszcze tu zaglądają, ku uciesze ziomeczków, którzy na mnie tutaj czekają, ku radości (ja myślę!) Mery, że "się ogarnęłam" oraz szczęściu bezgranicznemu Asiuli, że wracam - Panie i Panowie, Chłopcy i Dziewczęta, SNAJPEROWA COME BACK !!! :D


Świat stanął na głowie, o tak moi Mili..
Nie dość, że Skra odpadła, to Zaksa dała się ograć, że o Dąbrowie nie wspomnę, bo tutaj to już wybitnie należy się minuta ciszy, to jeszcze moja BARCELONA została zmieciona z powierzchni przez BAYERN, który darzę tak ogromną miłością i sentymentem jak język kraju, z którego ta ekipa pochodzi ...
I jakby tego było mało, to LEWANDOWSKI, którego nie trawię, bo w Reprezentacji to goli nie strzela, pakuje do brameczki KRÓLEWSKICH 4 GOLE !!! No i niby ja, kibic Barcelony powinnam skakać z radości, ale w tym meczu chyba bliżej mi jednak było do Krystyny niż Lewego i spółki... Tak, no ja wiem, też nie wierzę w to co piszę :P
Ale jak uświadomię sobie sobie, że w finale Ligi Mistrzów zagrają mi dwa teamy, których absolutnie nie  ... lubię to ...  (NIE, Snajper, kultury, zwierzu ty! nic już nie pisz!)


Transferowa karuzela plusligowa trwa i trwa mać ... ;)
Ale o tym w następnym poście :)

Ciao!


a Wy zauważyliście, że mnie brakuje? ;)
ten song to moja absolutna miłość ♥



czwartek, 14 marca 2013

sobota, 9 marca 2013

In&out.

In.

Asseco Resovia Rzeszów.
Po pięciomeczowym boju - baa! - po pięciomeczowej wojnie! Resovia pokonała odwiecznego rywala - PGE Skrę Bełchatów, eliminując tym samym ekipę Jacka Nawrockiego z walki o medale. W tej arcyciekawej rywalizacji nie brakowało dramaturgii, a cały play-off godny był finału. Obie drużyny pokazały niezwykłą charyzmę. PGE Skra Bełchatów wychodziła z ogromnych tarapatów. Dwa przegrane mecze w Rzeszowie nie nastrajały pozytywnie. W trzecim spotkaniu w Bełchatowie było już 2:0! dla gości z Podkarpacia i nic nie wskazywało, by rywalizacja przedłużyła się choćby o set. Siatkówka rządzi się jednak swoimi prawami. Bełchatowianie zdołali się podnieść i doprowadzić do tie-break'a, którego wygrali. "Energia" oszalała z radości! Dzień później było jeszcze piękniej, 3:1 dla Skry! Euforia, gramy dalej, jedziemy do Rzeszowa, będzie piąty mecz! Bohaterem numer dwa, obok Alexa Atanasijevica, który bezapelacyjnie zasługiwał na miano tego pierwszego - był Michał Bąkiewicz, człowiek od czarnej roboty, który nie raz już ratował Skrę z opresji.
Skra, Skra, Bełchatów!
W Rzeszowie niestety już bez happy-endu. Bełchatowianie przegrywali już 0:2, potrafili jednak odwrócić losy meczu i doprowadzić do tie-break'a. Serca bełchatowskich kibiców zamarły, gdy na tablicy świetlnej piętnasty punkt pojawił się przy Asseco Resovi Rzeszów.
Koniec walki o medale. Skra odpada z rywalizacji o Mistrzostwa Polski.
Sezon stracony, bez medalu w trzech kluczowych imprezach sezonu.
Czy łatwiej byłoby pogodzić się z porażką, gdyby rywalizacja zakończyła się w trzech meczach? Czy mniej by bolało, gdybyśmy dostali lanie i wiedzieli przynajmniej, że byliśmy o wiele gorsi? Nie wiem. Ale Chłopakom dziękuję. Za walkę do końca, za wiarę, że można, za pot i łzy zostawione na boisku. Za te żółto-czarne serca, które tak chciały awansować dalej i nigdy nie się nie poddały.
Skra się podniesie, moi Państwo. Nie stawiajcie na nich jeszcze krzyżyka.
Resovi gratuluję.
Ale kibicować będę Chłopakom z Bydgoszczy ;)

Jastrzębski Węgiel.
Tak tak. 3:0 z kędzierzyńską ZAKSą to jest wynik. Ale ja bym się tym tak mocno nie emocjonowała. Jastrzębie po prostu wykorzystało swoja szansę. Oczywiście chwała im za to. Zagrali tak, by pokonać ekipę Daniela Castellaniego. Wczoraj to wystarczyło, ale... Kędzierzynianie mają przed sobą cel numer jeden - Ligę Mistrzów. Z pewnością są w ciężkim (lub po) treningu, z tej właśnie  prostej przyczyny, nie przeceniałabym tej wygranej Jastrzębia. Podopiecznym Lorenzo Bernardiego jednak gratuluję - ich zwycięstwo pozwala mieć nadzieję, że meczy będzie więcej, niż tylko trzy :)

Out.

PGE Skra Bełchatów.
Sezon stracony.
Bez Pucharu Polski, bez finału Ligii Mistrzów, bez medalu w Mistrzostwa Polski.
W historii klubu z Bełchatowa z pewnością coś się skończyło. Pewien etap został zakończony.
Era przerwana.
Musiałabym jednak nie znać tej drużyny, by nie wiedzieć, że się podniosą.
W tych Chłopakach jest ogromny potencjał. Mają niezwykłe charaktery i są głodni zwycięstw. Ta ekipa jeszcze nie raz pokaże, kto tu rządzi - a przynajmniej taką mam nadzieję.
Czekam na jakieś ruchy ze strony władz klubu, bo tak jak jest, być nie może. Mechanizm zaczął szwankować, coś się wypaliło.
Może czas pomyśleć o zmianie szkoleniowca? Może czas przestać bawić się w przestawianie Mariusza na atak? Może czas na zdecydowane ruchy transferowe? Może czas na odważne, ale odpowiedzialne i przemyślane decyzje, by nie powtórzyła się historia z obecnego sezonu?
Ekspertem nie jestem, ale wiem, że w Bełchatowie nie brakuje ludzi, którzy kochają siatkówkę i kochają Skrę, i chcą jej powrotu na szczyt.
Czekam więc.
I kibicuję dzielnie.
Bo mam żółte serce, w którym płynie czarna krew :)


~

ZAKSie Kędzierzyn Koźle życzę powodzenia w Final Four. Liczę na nich. Wierzę, że Daniel C. dobrze ich do tej imprezy przygotuje, a ZAKSa nawiąże do tradycji Mostostalu i będzie gromić wszystkich :)
Trzymam kciuki!
Takiego sukcesu siatkarska Polska potrzebuje.

Dziś skoki narciarskie!
Zasiadamy więc przed telewizory i dmuchamy pod narty by złoty Kamil i brązowa drużyna skakali jak najdalej i jak najlepiej :)

PS : Przepraszam za moją nieobecność. Teraz postaram się nadrobić stracony czas i skomentować Wasze cudowne notki. Także biorę się do pracy, bo widzę, że przybędzie mi blogów do odwiedzania ;).
Mam nadzieję, że posty będą pojawiać się regularnie co tydzień. Takie tam, wielkopostne postanowienie ;).

Ciao ;*

niedziela, 3 marca 2013

Tutaj lata nasz mistrz świata! :)

( Snajperek wie, że ostro przegiął, że caluteńki luty nic a nic nie napisał, ale jak tu pisać, jak szkoła i szkoła i w kółko nic, tylko szkoła... Chociaż nie, przepraszam, jeszcze egzaminy, egzaminy, egzaminy, wiadomo - dla urozmaicenia życia gimnazjalisty, bo przecież co ja mogę mieć do roboty prócz nauki, prawda? No przecież czym jest dla mnie brak czasu, oj przepraszam, TOTALNY BRAK CZASU NA ŻYCIE, szkoła nie rozumie. A Snajperek nawet meczosów nie miał jak ogarniać! A jak już obejrzał, to nie było kiedy o nich napisać, bo a to sprawdzian, a to sprawdzianik, a to kartkóweczka, a to praca klasowa, testy gimnazjalne, projekty i... no wyszło na to, że jak Snajperek już miał czas, to cierpiał, oj bardzo cierpiał na chorobę niechcemisię, która zawładnęła snajperkowym życiem na długo, długo ( potem zawładnęła jeszcze grypa, ale tej dawno już skopałam tyłek ;) ). A co się działo...? Skra z Rzeszowem grała, i to jak grała! Snajperek mecze oglądał i na zawał padał! Barca - Real i OMG, co Snajperek tam widział to świat anielski nie przewidział! Toż to skandal! I ani słowa więcej, bo nerwy mam zszarpane a nie chciałabym tu nikogo urażać. Justynka biegała i z Marit się ścigała - Snajperek też oglądał, kibicował. W końcu Kamil latał - i o tym dzisiejszy post :). Generalnie cóż, najgorsza prawda lepsza od najsłodszego kłamstwa, także nie będę czarować - do kwietnia Snajperek skupia się na egzaminach - wiecie, żeby móc potem wybrać dobrą szkołę, napisać maturę, iść na studia i dostać pracę, i bla, bla, bla... (kwestia konieczna, odpowiedzialność życiowa, dobro wspólne i takie tam, Snajperek po prostu jest do tego zmuszony) ;). Ale Snajperek Was nie opuszcza, moi Drodzy! Wróciła wiosna, więc i Snajperek wrócił :) )


10 lat temu, Predazzo.

Płynie woda na nij kłoda
A na nij piórecko
A na niebie Adaś Małysz
Leci po słonecko

(Golec uOrkiestra, Zwycięstwo)


I leć Adaś, leeeeeeeć!



28 lutego 2013, Val di Fiemme, Predazzo.


Zwycięstwo jest przecież dla ludzi
Zwycięstwo też w tobie się tli
Wystarczy że w siebie uwierzysz
A przyjdą twoje wielkie dni


Górale są twardzi
Jak twarda jest grań
Od dziecka wiedzą że
By spojrzeć ze szczytu
I świat mieć u stóp
Wystarczy tylko chcieć

Wygranym jest każdy
Kto walczy fair play
Apetyt wzmaga czas
Zwycięstwo rzecz ludzka
Więc czemu by dziś
Nie miało spotkać nas

(Golec uOrkiestra, Zwycięstwo)




Leć Kamil, leć!









TUTAJ LATA NASZ MISTRZ ŚWIATA! ♥
Dziękujemy Kamil! :)







I brąz! Brąz w drużynie!
Czyli to, co Snajperek kocha najbardziej!
Dziękuję Chłopaki! :D






czwartek, 24 stycznia 2013

To już jest koniec.


Chłopakom dziękuję.
Za ogromną wolę walki, za zaangażowanie w mecz, za chęć zwycięstwa.
Dziękuję, że ciągle grają do końca.
Chłopaki, jestem z Wami.


To już jest koniec.
Skra za burtą Ligi Mistrzów.
Ale ja mam dość przegranych tie-breaków, za dużo ich już w moim życiu.
Czekam na jakąś reakcję, na jakieś decyzje, na słowo wyjaśnienia, na powiedzenie otwarcie : co dalej?
Czekam.




Chcę, żeby Skra wróciła jeszcze silniejsza.
Chcę znów widzieć moją drużynę.
Drużynę, która zawsze trzyma się razem, gra do końca, walczy ambitnie, gromi rywali serwisem, kontrą, atakami ze skrzydeł i krótkiej.

Jest mi przykro.
Ale ze Skrą jestem już od siedmiu lat.
Dumna po zwycięstwie, wierna po porażce.
I będę z nimi do końca.





PS : Zapraszam do poniższego posta, tam kolejna blogowa zabawa :)

wtorek, 22 stycznia 2013

The Versatile Blogger, czyli trochę o autorce bloga :)




Zasady:

Każdy nominowany Blogger powinien:

-podziękować każdemu nominującemu Bloggerowi u niego na blogu

-pokazać nagrodę Versatile Blogger u siebie na blogu

-ujawnić 7 faktów dotyczących samego siebie

-nominować 15 blogów, które jego zdaniem na to zasługują

-poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów 






Cóż, zostałam wywołana do tablicy, dlatego drogie Panie i drodzy Panowie odpowiadam :)


1. "And I'm crazy but you like it, loca, loca, loca..." - jako idealny wyznacznik mojego charakteru.  Oczy zielone życie szalone, dlatego ja- zielonooka brunetka - jestem ucieleśnieniem tej maksymy. W miejscu nie usiedzę i wszędzie mnie pełno.  Co i rusz wpadam na nowe szalone pomysły i niejednokrotnie wcielam je w życie. Moja ksywka przylgnęła do mnie we wczesnym dzieciństwie i jest lustrzanym odbiciem mojej osobowości - lubię postawić na swoim, nie potrafię się nudzić, mam niebanalne poczucie humoru, jestem wesoła i gadatliwa  (czasami aż nadto) i w każdym calu szalona :). Jestem pełna kontrastów.

***

2. Kocham siatkówkę i ogółem sport. Śledzę niemal każda dyscyplinę, jeszcze tylko przy żużlu mnie nie było, ale pewnie i tam mnie zaniesie ;). 
Wierny kibic o wielkim żółtym sercu, w którym oczywiście płynie czarna krew od dziecka kochający Skrę Bełchatów miłością bezwarunkową i bezdyskusyjną :).
Wielbię piłkę nożną, skoki narciarskie i piłkę ręczną. 
Jako dziewięciolatka w przypływie nagłej miłości do sportów (ogółem rzecz biorąc wszystkich sportów)  oraz zdziwiona nikłą liczbą kobiet w redakcji Polsatu Sport postanowiłam, że to ja będę do Was za parę lat mówiła z Bełchatowa czy Kędzierzyna-Koźla z relacją kolejnych odcinków serialu pod tytułem Plus Liga :)

***

3. Nad życie kocham dwie pory roku - lato i zimę.
Latem mam urodziny i imieniny, zimą jest śnieg, czyli to, co Snajperek kocha najbardziej (po sporcie, książkach, muzyce itd...)
Uwielbiam chodzić po górach...  Wielogodzinne wspinaczki, przepiękne krajobrazy - to jest życie! 
Niestety było mi dane odwiedzać je tylko latem, ale czekam na zimowy wyjazd, bo zima w górach musi być magiczna! Najlepiej by było połączyć ferie zimowe z konkursem Pucharu Świata w Zakopanem i wędrówką w Tatry - ach, pięknie :). Póki co, tylko w marzeniach.

***

4. Spanie to moja pasja (przepraszam Mery, ale naprawdę, musiałam użyć tego zwrotu, bo po prostu inaczej nie da się tego określić :)). Kocham weekendy, bo wtedy nie mam ograniczeń - śpię ile mogę, póki mnie nie obudzą ;).
Kocham czekoladę - idealna na co dzień, a także na okazje specjalne - sprawdziany, egzaminy, jesienną chandrę... :).
Uwielbiam rower i rolki :).
Kocham spędzać czas na łonie natury. Biorę wtedy z sobą książkę i koniecznie jakiś muzyczny sprzęcik. Siedzę, czytam, odpoczywam, podziwiam i słucham :)
Jestem uzależniona od swojego telefonu, bez niego jak bez ręki.
Moja pasją jest fotografika - uwielbiam robić zdjęcia, ale chwilowo brak mi sprzętu.


***

5. Jestem stuprocentową marzycielką. 
Usiąść sobie z kubkiem kawy, popatrzeć w okno i się zamyślić... 
Uwielbiam patrzeć jak pada śnieg. Godzinami potrafię wpatrywać się w okno i podziwiać spadające płatki. 
Kocham bitwy na śnieżki! ♥
Niestety coraz mniej na to czasu. O, mam strasznie mało czasu na życie. Ale gdy już się ten czas znajdzie, to uwielbiam poszaleć ze znajomymi :)

***

6. Książki to moja druga pierwsza miłość :). Czytam wszędzie i zawsze, gdzie tylko mogę. Uwielbiam kryminały - spadek po mojej ksywce, haha :).
Od czasu do czasu lubię zaczytać się w jakimś romansidle i popłakać nad nim (taka tam kobieca próżność :)).
Od dzieciństwa kocham Jeżycjadę.
Dniami i nocami mogę wracać do Narnii - krainy mojego Aslana, królów Piotra i Edmunda oraz królowych Zuzanny i Łucji. Do pana Tumnusa, driad, nimf...
Do świata marzeń ukrytego w starej szafie... :)
Rudowłosa wariatka Ania jest dla mnie praktycznie jak siostra - kocham wracać na Zielone Wzgórze i chyba nigdy z tych książek nie wyrosnę :)


Muzyka to moja trzecia pierwsza miłość :).
Kocham śpiewać i tańczyć - dla żartu, zabawy, po prostu żeby się pośmiać i dobrze bawić :)
Uwielbiam Adele, Lanę del Rey, One Republic, The Fray... (Ostatnio miałam fazę na weekendowe szaleństwo z nią, którą on uwielbia a ona tańczy dla niego... xD)
A tak całkiem poważnie, bardzo często piosenki kojarzą mi się z kimś lub czymś. Jestem bardziej sentymentalna niż okazuję... :)

***

7. Kocham Barcelonę!
To moje miasto i mój klub piłkarski.
Snajperek kiedyś tam pojedzie, zobaczycie! :)





A ja bardzo chętnie odpytam anettAsięResięnatsu i  Mateusza :)

PS : Mam ferie, ale jak zwykle tysiąc i jeden rzeczy do zrobienia, dlatego nie ma mnie na Waszych blogach, ale poprawię się! :)